Fabuła sama w sobie prosta. Przekaz: dobro koegzystujące ze złem, walka o ludzką duszę, wybór i jego konsekwencje. Forma? Tragedia. Szczerze, sposób w jaki autor przekazał swoje wizje jest dla mnie nie do przyjęcia. Przedobrzył. Chciał wpasować się w konwencję magicznego filmu z bogatym obrazem, ale zrobił wszystko, by widzowi utrudnić odbiór swojego dzieła. Nie tak powinno się kręcić filmy.
To nie jest zabawa reżysera z widzem. To zabawa reżysera z samym sobą, na którą łaskawie pozwala nam patrzeć. Kto go zrozumie ten szczęściarz, resztę ma w głębokim poważaniu.
Lubię skomplikowane i niebanalne historie, ale lukrowanie tortu na siłę osobiście do mnie nie przemawia.