Film obejrzałam, nie podchodziłam do niego z wielkim entuzjazmem, więc też niezbyt się zawiodłam ;) Tak jak zakładałam - miłosna opowiestka w kosmosie. Jedynym zaskoczeniem było to, jak Aurora została wybudzona.
Niestety, ale film był pełen nielogicznych akcji/rzeczy. Część zrobionych w celu popchania akcji, a część? O po prostu sobie były.
1. Dlaczego komputer, w przypadku uszkodzenia, nie był zaprogramowany na wybudzenie załogi? W sumie to wiadomo - bo film by się skończył po pół godzinie ;)
2. Kiedy przelatywali blisko gwiazdy, to dlaczego komputer ich o tym informował? Przecież teoretycznie wszyscy pasażerowie mieli wtedy spać, więc dlaczego ktoś miałby w ogóle wgrywać do komputera "polecenie" o zaproszeniu pasażerów do obejrzenia gwiazdy?
3. Dlaczego Jim nie próbował wybudzić innych inżynierów? Nie miał dostępu tylko do załogi, ale do wszystkich innych miał. Do tego miał dostęp do danych każdej osoby, wywiadu z nią... Może w kilka umysłów udałoby się im jakoś ogarnąć problem.
4. Skąd zasadzone przez Jima drzewo miało na tyle ziemi, żeby się rozrosnąć? Przecież Homestead II był planetą zbliżoną do Ziemi. Przewozili "uśpione" rośliny z odrobiną ziemi na korzeniach, ale przecież samej ziemi nie musieli przewozić.
5. Skąd drzewo i inne rośliny czerpały składniki odżywcze? Przecież nawet jeśli mieli już skądś ziemię, to na pewno nie mogło jej być kilka metrów, co najwyżej kilka centymetrów - przez pierwsze lata drzewo rosłoby normalnie, ale potem ziemia byłaby jałowa, bo to co "zwraca"( np. liście, zgniłe owoce), nie wystarczy do pokrycia zapotrzebowania na składniki.
6. Po kiego im fontanna w głównej sali? Pewnie zaopatrzenie w wodę było ich pierwszym problemem przy tylu osobach, więc dlaczego mieliby marnować ją na fontannę?
Ogólnie sporo jest takich momentów, w których pojawia się pytanie "po co?" albo "dlaczego nie tak?". Film ogląda się hm.. przyjemnie. Nie wymaga wyjątkowego wysilania umysłu, jakieś bajery od czasu do czasu, panowie mogą pooglądać wdzięki Jennifer.
Ad 1. Biorąc pod uwagę, że raz wybudzonych ludzi nie dało się ponownie zahibernować, system miał pewnie takie założenia, że musi sobie ze wszelkimi awariami radzić sam tak długo, jak długo nie zagraża to realizacji celu całej misji - i zresztą film pokazuje, że to robił. Najprawdopodobniej gdyby statkowi groziła katastrofa, co oznaczałoby niepowodzenie misji, system mógłby obudzić załogę (bo to, że załoga umrze przed końcem podróży, byłoby mniejszą szkodą niż katastrofa całego statku), ale zanim system zorientował się, że sytuacja jest katastrofalna, padł mu podsystem diagnostyczny i nie było informacji o aktualnym stanie statku, co widzimy w scenach z Gusem, kiedy muszą informacje zbierać ręcznie. Jest to jednak nie do końca wystarczające wyjaśnienie i tu faktycznie pozostają pewne wątpliwości. Chociażby takie, dlaczego sam Gus nie zdecydował się obudzić kogoś innego z załogi gdy już wiedział, jaka jest sytuacja.
Ad 2. Najprawdopodobniej statkiem sterował jakiś system samouczący, więc gdy zorientował się, że - co prawda niezgodnie z planem, ale na pokładzie są jednak pasażerowie - sam skonstruował sobie (najprawdopodobniej na wzór komunikatów przewidzianych na czas końcowych 4 miesięcy lotu, kiedy pasażerowie mieli już się obudzić) taki komunikat i nadał go przez głośniki. Zwróć uwagę, że wszystkie systemy statku funkcjonowały tak, jakby obecność pasażerów na statku była sytuacją normalną, i starały się ich obsługiwać w taki sposób, jaki przewidziano dla ostatniej fazy lotu. Akurat tego komunikatu bym sie zupełnie nie czepiał.
Ad 6. Fontanny działają zwykle w obiegu zamkniętym i wcale nie zużywają zbyt wiele wody, więc w sumie na tak luksusowym statku, z basenem, restauracjami itd. itp. fontanna wcale nie dziwi. Tego też bym sie za bardzo nie czepiał.
Pozostałe zastrzeżenia oczywiście jak najbardziej słuszne :)
Mozna byłoby natomiast znaleźc jeszcze szereg innych nielogiczności :) Na przykład:
1) dlaczego statek kosmiczny leci cały czas z włączonym napędem? Jest to niezgodne z logiką podróży kosmicznych, w kosmosie napędu używa się tylko podczas przyspieszania, hamowania i manewrowania.
2) okna w statku kosmicznym??? A zwłaszcza to wypukłe okno w basenie wypełnione wewnątrz wodą? Nie ma takiego materiału, z którego fizycznie dałoby się coś takiego skonstruować. Kwestia różnicy cisnień i temperatur wewnątrz i na zewnątrz.
3) podobny absurd z oknami w pomieszczeniu reaktora, tam gdzie Aurora ma włączyć chłodzenie kiedy Jim jest na zewnątrz. Niezależnie od tego jaki napęd napedza statek, skoro jest tam (jak widzimy) jakiś rodzaj ognia, wybuchów itp. niemozliwe jest aby od pomieszczenia obsługi był on oddzielony szybą. To fizycznie niemozliwe i wbrew wszelkim zasadom bezpieczeństwa.
4) w statku, który ma lecieć 120 lat bez ludzi, nie ma żadnych robotów naprawczych, które byłyby w stanie fizycznie naprawiać uszkodzone elementy, np. łatać dziury, które zrobił meteoryt, albo wymienić ten moduł w reaktorze, który wymienia Jim? Jim mówi, że w magazynie są części zamienne do wszystkiego, ale po co te części, skoro nie ma ich kto wymieniać? Wszystko na ostatnie 4 miesiące podróży, kiedy ludzie będą obudzeni? Czyli zakładano, że przez 120 lat nic się nie zepsuje, ale w ciągu ostatnich 4 miesięcy może? Brak w tym jakiejkolwiek logiki.
5) Jim używa młotów, palników i róznych innych destrukcyjnych narzędzi próbując dostać się do chronionej częsci przeznaczonej dla załogi i nie włącza się żaden system zabezpieczający? Nie ma chociażby głosowych ostrzeżeń, żeby przestał?
6) dlaczego do obsługi pasażerów wszedzie służą zwyczajne automaty, tylko w jednym miejscu w barze jest android? Takich androidów powinno być więcej albo powinno ich nie być w ogóle.
ad 1) Tak właściwie to do końca nie wiadomo czy leci z włączonym napędem, czy nie. Reaktor jest włączony, ale może służyć do zasilania elektroniki na statku oraz jego osłony, a nie do jego napędu.
Druga rzecz to osłona statku - jasny punkt z przodu statku wyglądający jak płomień wylotowy. Poza tym że wygląda jak efekt pracy silnika, to tak de facto nie jest wykluczone że faktycznie generuje ciąg wsteczny, który musiałby być nieustannie równoważony przez napęd.
Z punktami 2-6 zgadzam się w pełni.
jasny punkt z przodu to materia kosmiczna zderzająca się z ochraniającym polem siłowym/ tarczą energetyczną statku
- tak przecież były rozbijane te asteroidy/ meteoryty
Czepianie się szyb i basenów ze szkła na "takim kosmicznym sci-fi statku" to trochę śmieszy
-to do wcześniejszego czyjegoś komentarza ;)
2)'' Nie ma takiego materiału, z którego fizycznie dałoby się coś takiego skonstruować. Kwestia różnicy cisnień i temperatur wewnątrz i na zewnątrz.''
No nie ma takiego materialu JESZCZE. Tak samo jako nie ma JESZCZE takiego statku ktory byl w filmie. Ale moze za 300 lat bedzie ? Ciagle wydaje sie cos nie mozliwe a naukowcy co chwile cos nowego wynajduja.
Nie bardzo rozumiem dlaczego Wy staracie się objąć współczesnym spojrzeniem gatunek jakim jest sci-fi? :)
To jest dopiero nielogiczne. Błędy logiczne w fabule to jedno, ale doszukiwanie się dziur w sprawach technologicznych z punktu widzenia 2017 roku... hmm.
I serio ktoś zauważa w filmie problem z tym, że na statku który jest w stanie odbyć 120-letnią podróż z zahibernowaną grupą ponad 5000 osób, działa fontanna? :)
To nie jest dziwne. Wiesz co znaczy S-F? Dobry film s-f jest logiczny i przedstawia możliwe wyobrażenie. Tutaj pod tym względem błędów jest całe mnóstwo.
Ale jakich bledow ? Co do tego co wg was jest mozliwe a co nie ? Nwm w ktorym roku dziala akcja w filmie ale pewnie w dosc dalekiej przyszlosci. Moze za 500 lat to co wydaje sie teraz nie mozliwe, jest mozliwe.
To tak samo jak 500 lat temu powiedzialbys do kogos ze w przyszlosci ludzie poleca w kosmos a ktos odpowie ''Przeciez to niemozliwe!''
I to jest pieprzenie głupot właśnie ;)
Zacząłbym na start od tego jak działa próżnia i ile razy tylko przez nią bohaterowie zginęli w trakcie filmu ;>
I gwarantuje Ci, że za 500 lat próżnia będzie działać w identyczny sposób.
Proznia moze bedzie dzialac tak samo, ale czepaliscie sie duzo innych rzeczy. Niedawno byl taki artykul pod tytulem ''Testy NASA wykazały, że silnik, który nie ma prawa działać, działa''
lub
''Podobno Albert Einstein podsumował kiedyś postęp w taki sposób: "Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić. I wtedy pojawia się ten jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to coś robi".'''
ad1. mnie bardziej zastanawia dlaczego osobiście nie wybudził przynajmniej kilku osób w momencie dowiedzenia się o awarii i konieczności manualnego sprawdzania. Przecież nie miał wiedzy o statku, a decyzja o wymianie komputera była całkowicie na chybił trafił - co szczęśliwie i na potrzeby dramatyzmu się udało. Dla zabicia własnej samotności wybudził laskę, ale gdy mogli wszyscy zginąć to nie po co, jakieś procedury? 'ogarnę sam' i wszystkich uratuję...
Ponieważ ze względu że nic im się niezgadza lub jest niemożliwe nie czerpią przyjemności z oglądania takiego filmu . Przykład , Obcy przecież nigdy nie było w kosmosie i nie będzie takiego potwora jak Alien , albo albo Predator , przecież to nielogiczne no ludzie przecież to niemożliwe hehehe
Film ogólnie mi się podobał, mimo że posiada wiele błędów logicznych i nieścisłości. Polecam patrzeć na to z przymrużeniem oka i skupiać się na zaletach, do których dla mnie zalicza się między innymi sama konstrukcja luksusowego statku kosmicznego :)
Jeśli chodzi o te nielogiczne rzeczy, to też się nimi podzielę ;)
1. Mnie dziwi sam fakt, że na takim zaawansowanym statku nie uwzględniono możliwości ponownej hibernacji. Wiem, nie byłoby wtedy filmu xD
I już nie chodzi mi tylko o to, że taki Jim, mógłby się ponownie zahibernować. Mam na myśli to, że nad statkiem, przez cały okres podróży czuwałoby kilka osób, w wartach ( np. po dwie osoby na rok, przez 120 lat, wystarczyłoby 240 wartowników). A w razie większych problemów wybudzaliby odpowiednią część załogi, by po rozwiązaniu problemu mogli się ponownie zahibernować.
2. Zwróciłem też uwagę na to, że cała załoga była w jednym miejscu. Przecież w przypadku, gdyby taki meteor walną w ich kabinę to byłby po statku, bo kto by wtedy wylądował xD. Wydaje mi się, ze bardziej racjonalne ze względów bezpieczeństwa byłoby rozlokowanie załogi po całym statku.
3. Kolejna przyczepka ;) - kombinezony. No nie wiem, jak dla mnie brakowało przynajmniej podstawowego napędu, w razie np. zerwania liny.
Na koniec ciekawostka ;)
Po filmie zastanawiałem się z jaką prędkością leciał statek. I wiecie co, można to obliczyć. Po około 31 latach lotu statek mija gwiazdę Arktur, która znajduje się 36,7 lat świetlnych od Ziemi. To znaczy, że statek musiał poruszać się z prędkości większą od światła, czyli jakieś 355 000 km/s. Co jak wiemy, jest sprzeczne z obecnie obowiązującą szczególną teorią względności. No chyba, że statek porusza się wolniej, a dodatkowo zakrzywia wokół siebie czasoprzestrzeń ;) Wchodząc w te obszary wiedzy robi się coraz ciekawiej, bo np. sama obserwacja Arktura byłaby niemożliwa, przynajmniej nie dla ludzi. Dodatkowo koncepcja pola siłowego jako tarczy w tym wypadku też słabo wypada, bo przy takiej prędkości zderzenie nawet z obiektem o minimalnej masie wymagałby przeogromnej mocy. Prostszym rozwiązaniem byłoby takie działanie pola, które odpowiednio wcześniej usuwa obiekty z toru lotu. Pozdrawiam czytających moje luźne przemyślenia ;)
ad 1. Może większe koszta na każdy hibernation-pod czy inny powód mógł się znaleźć. Do tego całe te procedury przed hibernacją. A żeby te 240wartowników miało co jeść to kolejne wydatki dla firmy, podczas gdy automatycznie miało się wszystko naprawiać. W zasadzie to był 1 tego typu lot, więc nie przewidzieli wielu rzeczy.
ad 2. Dobry pomysł, aczkolwiek niewykluczone że najbezpieczniejszą część statku dla takich pracowników wyznaczyli. Choć z kolei moim zdaniem takie miejsce powinien mieć ten główny procesor /reaktor statku, który został uszkodzony.
ad 3. Liny do kombinezonów akurat były mocne. Robiąc je na pewno eksplozji nie zakładali. Ale fakt przydatny byłby napęd, ale i mniej tragizmu w całej tej scenie gdzie trzeba głównego bohatera ratować.
A jakim cudem martwego tyloma procedurami wskrzeszono za to... Formalnie chyba jak był poza statkiem stracił przytomność z powodu braku powietrza i ogólnej nieszczelności kombinezonu (choć dziwne, że nie od eksplozji co było mega przesadzone), później dodajmy do tego całą drogę do laboratorium/lecznicy, dobre pół godziny a i tak postanowili jako tako happy end dać i go odratować. C'mon.
To nie był pierwszy lot tego typu. Na nowej planecie była już kolonia, nie pamiętam ile lotów się już odbyło, ale prawie na pewno była to liczba liczona w dziesiątkach. Po prostu pierwszy raz coś poszło nie tak, a dopóki coś nie pójdzie nie tak, to nikt o tym nie myśli :P