Przez dużą część czasu naprawdę kupiłem to wszystko co mi zaserwowano. Bawiłem się naprawdę dobrze. Wszystko popsuło żenujące zakończenie... Jest tak przesłodzone, tak głupie i naiwne, że aż brak mi słów. Nie dość, że oczywiście dwójka bohaterów musiała przeżyć, ledwo się ratując. To jeszcze zakończenie zepsuło wszystko co widzieliśmy wcześniej. Cały wydźwięk filmu przez to stał się okropny.

Naprawdę byłem w stanie uwierzyć, że Aurora zakochała się w Jimie, bo był on jedyną osobą żywą z jaką mogła nawiązać kontakt. Nie jestem za to w stanie uwierzyć, że gdy dowiedziała się co jej zrobił to postanowiła żyć z nim i tylko z nim na statku.

Ten film próbuje nam wmówić, że spoko jest życie tylko we dwoje aż do śmierci w wielkiej metalowej klatce! Co z tego, że nie ma tu innych ludzi? Co z tego, że wybudzając mnie skazałeś mnie na śmierć w męczarniach psychicznych? Przecież się kochamy, a miłość pokona wszystko! Tak obraźliwego i psującego cały film zakończenia nie widziałem od bardzo dawna.

Wybaczcie, że tak chaotycznie napisałem, ale naprawdę się zirytowałem. Dawno nie widziałem tak zmarnowanego potencjału. Mogło wyjść coś wyjątkowego wyszło naiwne romansidło i to naprawdę źle zakończone.