Poszedłem na to całkowicie przypadkowo- ot jeden bilet zbędny. Nie miałem ochoty iść, gdyż nie lubie filmów religijnych co wynika z tego, iż nie jestem człowiekiem wierzącym. Dlatego uważam, że całego tego widowiska nie przesłoniła mi otoczka zwana wiarą. Patrzałem na to absolutnie neutralnie. Na sali byłem chyba jedynym, który nie pociągał nosem, co mnie autentycznie zdziwiło. Jak można płakać na tak pustym filmie? Jedyne ciekawe fragmenty są na początku, później następują owe sceny, w których Gibson chyba się lekko zapomniał. Nawet nie chodzi o ich obrzydliwość, ale o pewną dozę wrażliwości, której tu nie widzę. Film jak dla mnie nie miał głębi i jeśli jakiś wierzący człowiek naprawdę się nim zachwyca, to już nic nie rozumiem!
Podzielam Twoje wrażenia - to tak, żebyś się nie czuł całkiem osamotniony w swoich odczuciach. nie tylko nie płakałam, ale się zdumiewałam... 'Dzielo' pozbawione ducha!
ja także podzielam wasze zdanie...nie iwedze żadnego sensu oprócz lanej sie krwi chociaż wieże w Jezusa
Hm... ja nie słyszałam nikogo płaczącego na sali...ot, może specyfika cudownego Krakowa:) Przykro mi więc że nie miałeś komfortu oglądania obrazu w ciszy (mnie zirytowałoby pociąganie nosem, zapewne na równi z łosiami chrupiącymi popcorn).
Ale..pusty film? Masz w ulubionych świetne filmy w większości, w tym.. Życie jest piękne. Temu filmowi też można zarzucić pustkę. Co do Pasji- gdzie tu obrzydliwość? Zgadzam się iż Gibson przekroczył granicę, ale ja nie widzę nic w tym złego. Szukasz wrażliwości? A czy to nie jest pustka? Szukać jej tam, gdzie jej nie było? Jedyna wrażliwość jaka jest tu , to wrażliwość widza. I dlatego uważam że ludzie wierzący mogą się nim zachwycić. Bo wrażliwość nie polega na oburzeniu na brutalność owego obrazu, a umiejętności uzmysłowienia sobie faktu historycznego, sprzed tylu wieków. Sama mam z tym często problem. Może dlatego że studiuję historię i ... do niektórych spraw się można przyzwyczaić. Gibson uświadamia jednak jak np. wyglądało biczowanie. W jakim filmie zostało tak naturalistycznie przedstawione? A przecież wielu skazańców go nie przeżywało. Tutaj widzimy przynajmniej dlaczego. Z resztą- wiara? Wielu wierzących na pewno w taki sposób sobie tego nie wyobraża. Ciężar Jezusa sprowadza się chyba często do ciężaru dźwigania grzechów wszystkich ludzi. Ale...to takie abstrakcyjnie niepewne! A głębia owego filmu polega choćby na tym że bez znaczenia jest czy ktoś ma Chrystusa za Boga, czy też za idealistę, który zapłacił za filozofię którą głosił. Moim zdaniem to jest potęga filmu- mimo że to opowieść biblijna, zyskuje się szacunek do owej postaci bez względu na aspekt wiary czy niewiary.
Hm... ja nie słyszałam nikogo płaczącego na sali...ot, może specyfika cudownego Krakowa:) Przykro mi więc że nie miałeś komfortu oglądania obrazu w ciszy (mnie zirytowałoby pociąganie nosem, zapewne na równi z łosiami chrupiącymi popcorn).
Ale..pusty film? Masz w ulubionych świetne filmy w większości, w tym.. Życie jest piękne. Temu filmowi też można zarzucić pustkę. Co do Pasji- gdzie tu obrzydliwość? Zgadzam się iż Gibson przekroczył granicę, ale ja nie widzę nic w tym złego. Szukasz wrażliwości? A czy to nie jest pustka? Szukać jej tam, gdzie jej nie było? Jedyna wrażliwość jaka jest tu , to wrażliwość widza. I dlatego uważam że ludzie wierzący mogą się nim zachwycić. Bo wrażliwość nie polega na oburzeniu na brutalność owego obrazu, a umiejętności uzmysłowienia sobie faktu historycznego, sprzed tylu wieków. Sama mam z tym często problem. Może dlatego że studiuję historię i ... do niektórych spraw się można przyzwyczaić. Gibson uświadamia jednak jak np. wyglądało biczowanie. W jakim filmie zostało tak naturalistycznie przedstawione? A przecież wielu skazańców go nie przeżywało. Tutaj widzimy przynajmniej dlaczego. Z resztą- wiara? Wielu wierzących na pewno w taki sposób sobie tego nie wyobraża. Ciężar Jezusa sprowadza się chyba często do ciężaru dźwigania grzechów wszystkich ludzi. Ale...to takie abstrakcyjnie niepewne! A głębia owego filmu polega choćby na tym że bez znaczenia jest czy ktoś ma Chrystusa za Boga, czy też za idealistę, który zapłacił za filozofię którą głosił. Moim zdaniem to jest potęga filmu- mimo że to opowieść biblijna, zyskuje się szacunek do owej postaci bez względu na aspekt wiary czy niewiary.