najpiękniejszy western jaki kiedykolwiek widział. nie przeszkadzało mi nawet to, że od razu
wiedziałam jak się zakończy. w życiu chyba nie widziałam lepiej ukazanej (bardzo trudnej
zresztą) relacji między mężczyznami.
właśnie leciał na TCM, nie do oglądania przez te pasy i góry i dołu ekranu, wyciagnąłem stare DVD i obejrzałem jeszcze raz - chyba zrobię z niego ISO i wstawię na chomika, mam wersję oryginalną z polskimi lub angielskimi napisami, a nie z Maciejem Orłowskim czytającym teksty Róży Torn...
Zgadzam się, oglądałem, bo jednak nie miałem możliwości ściągnięcia ostatnio i reklamy + lektor = zabicie klimatu filmu.
Ja mam wersje z TVN7, ale nie pamiętam czy sam nagrałem, czy ściągnąłem z sieci. Reklam chyba nie było bo nawet po wycięciu w nagrywarce zawsze zostają jakieś drobne ślady po wycinaniu, a u mnie nie ma. Lektorem nie jest Orłoś, ale Borowiec i według mnie jest b.dobry. A pasy u góry i u dołu mam tylko na początku kiedy są napisy (około 6 do 7 minuty) i na końcu, kadr filmu zmienia się wtedy w coś w rodzaju malowanego obrazu. Reszta jest w starym dobrym formacie 3/4. Nie wiem czy lektor zabija klimat, jeśli chodzi o ten film to dla mnie raczej nie, ale już "Ojca chrzestnego" wolałem z napisami. Może dlatego, że pierwszy raz obejrzałem go w kinie i z napisami. Jest też kwestia tłumaczenia, niekiedy jest denne. Np. wkurza mnie kiedy w westernach rewolwer nazywany jest pistoletem, a strzelba gładkolufowa (tzw. "dubeltówka") karabinem.