Film się ogląda bardzo przyjemnie, jest w nim wiele ukrytych wartości, np. przyjaźń, miłość, zdrada, pogarda dla samego siebie. Obraz ma świetną muzyke, chyba nikt mi nie zaprzeczy że "dziewicza" wersja piosenki Knocking on Heavens Door napisana i wykonana przez Boba Dylana bije wszystkie remaki na głowe. Żałuje jednak że nie puszczono ją w jednej scenie, kiedy Kid ginie, wtedy powinnismy usłszec ten śliczny kawałek poraz pierwszy i zarazem ostatni, powinna nas przewieść do samego końca literek :((( Cóż, trudno 10/10
..Czy najlepszy western w historii kina?... nie wiem...
..Czy najlepszy jaki w życiu widziałem?... TAK!...
...muzyka w filmie jest rewelacyjna!... i nie dziwne, że pisząc te słowa słucham soundtracku z filmu... rewelacja...
Bardzo podoba mi się "Pat Garrett i Billy Kid" - chyba dowiodłem tego w mojej notce poniżej... Ale żeby to był najlepszy western w historii kina? No NIEEE...
Te same nastroje i siłę udeżenia zaprezentowała już wcześniejsza słynna "Dzika banda" tegoż Peckinpaha. Najbardziej niezapomniane kreacje aktorskie na polu westernu stworzyli moim (i nie tylko moim) zdaniem Newman i Redford w "Butch Cassidy i Sundance Kid". Westernem-ikoną, westernem idealnym pod względem suspenceu, humoru i budowy postaci jest klasyczne "Rio Bravo". Najbardziej rewolucyjnym technicznie był z kolei "Dyliżans" Forda z 1939 r. A nie można jeszcze zapomnieć o klimatyczno-prześmiewczych konstrukcjach Sergia Leone!...
"Pat..." ma jeden wielki atut: w sposób zmetaforyzowany wypowiada się na tematy współczesne. Moim zdaniem jest westernem o czasach kontestacji. O możliwości idealistycznego buntu. Takie jednak założenie, to także nie nowość, bo przecież "W samo południe" było zawoalowanym głosem w sprawie polityki amerykańskiej podczas wojny w Korei...
Moje "ale" nie zmienia faktu, że wydaje mi się, że można zaobserwować mały renesans twórczości Peckinpaha, którego spuścizna jeszcze niedawno była coraz zamaszyściej spychana do lamusa. Może to się wyda dziwne, ale najlepszym jego westernem, jaki dotąd widziałem był... "Junior Bonner"! Ten współczesny, kameralny pół-westernik wydaje mi się z niewielkiej perspektywy czasu najbardziej poruszającym filmem reżysera! Spokojnie bije "Dziką bandę" i "Pata..."
Ale to moje fiksacje...
Pozdrawiam!
Film wybitny ,genialna muzyka , świetni aktorzy:)
Dla mnie najlepszym westernem pozostanie "W samo południe" , ale Pat... mają jakiś taki niesamowity klimat , który sprawia ,że również cenie ten film wysoko.
Najelpsze westerny w dziajch kina to Pewnego razu na Dzikim Zachodzie, Za kilka dolarów więcej oraz Dzika banda.
Pat Garret to film znakomity, ale z pewnością nie najelpszy w dziejach kina.
Zdania są podzielone :)) Ja strasznie lubię ten film i ostatnio nagrałem go socie na VHSa bo w ALE KINO! emitowali.
POZDRAWIAM!
Fajnie , że już wybraliście swój ulubiony western...polecam THE LONG RIDERS o James 'n Youngers Gang ... za oceanem jeden z najlepszych u nas o nim cicho
po obejrzeniu połowa z was zmieni zdanie ..pozdro
film jest iście genialny, jednak najlepsze westerny (wliczając antywesterny) to wg mnie Rio Bravo i Dzika Banda, tuż za nimi Bez przebaczenia. Pierwszy jest wzorem do naśladowania pod względem wszelkich prawideł poprawnego westernu; drugi ma niesamowity klimat o pokazuje to coś, czego nam obecnie jakże brakuje - przyjaźń, honor, poświęcenie, troszkę zgubnej ale zawsze fantazji, odwagę i siłę. A to wszystko bez cienia patosu, którym aż ocieka np. W samo południe.
Moim zdaniem ta piosenka pojawia się w idealnym momencie,...
!!!Spoiler!!!
kiedy ginie ten tchórzliwy szeryf i jeszcze ostatkiem sił kroczy w stronę Rio Grande.
wiecie co..
widziałem wszystkie westerny jakie nakręcili i nie jest to żadna rewelacja a muzyka jest poprostu beznadziejna. Taka prawda.
Czy najlepszy western w historii kina ? Nie
Czy najlepszy film jaki w życiu widziałem ? Nie
Czy muzyka w filmie jest rewelacyjna ? Co najwyżej bardzo dobra
moje zdanie - jest w tym filmie coś, jakiś klimat, że chetnie się do niego wraca, poszczególne epizody nawet na youtube oglądam po parę razy
To klimat "przemijania". Po kilkunastu minutach nic już nie jest takie jak było. "Stare" (pewnego rodzaju romantyzm) odchodzi, nadchodzi nowe; uporządkowane, gdzie nie ma już miejsca na takich jak Billy Kid. Sam Pat Garrett zdaje sobie z tego sprawę, że dla niego też już nie ma miejsca, chce tylko wygodnie dożyć do śmierci.
Co do filmu to myślę że trzeba tu dopisać że to jest antywestern, zupełnie co innego niż takie "Pewnego razu..." Leone, nie mówiąc o "W samo południe".