PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8576}

Pat Garrett i Billy Kid

Pat Garrett & Billy the Kid
7,6 9 506
ocen
7,6 10 1 9506
7,7 15
ocen krytyków
Pat Garrett i Billy Kid
powrót do forum filmu Pat Garrett i Billy Kid

Ta informacja ze strony filmu sugeruje tylko pewne zdarzenie: "Reżyser Sam Peckinpah uważał ten film za jedno ze swych najlepszych dzieł. Początkowo, studio zdecydowało się skrócić film o 15 minut bez jego zgody. Rozwścieczony Peckinpah próbował usunąć swoje nazwisko z napisów filmu."
Do skrócenia doszło i rozpowszechniana była wersja producencka, w tamtych czasach było to częste, a poza tym Peckinpah zawsze miał problemy z producentami. W polskich kinach też ją wyświetlano. Ona w dalszym ciągu obowiązuje. Choć zdarza się zobaczyć wersję reżyserską. Ja miałem takie szczęście kiedyś. Jest dłuższa o około 10 minut i co najważniejsze zupełnie zmienia wymowę filmu. Prawdopodobnie zakończenie było problemem dla producenta. Dlatego w tym miejscu interweniowano. Pojawiają się na końcu czarno-białe kadry, takie retrospektywne, które pozwalają na inną interpretację filmu.

pessoaa

Właściwie to są 3 wersje tego filmu. Pierwsza to ta nakręcona i złożona przez Peckinpaha, najbliższa jego wizji, druga to ta przerobiono przez producentów i pokazana w kinach (okazała się katastrofą) i wreszcie trzecia to przemontowana w 1988 i wydana w 2005 na DVD, zawierająca sceny usunięte z wersji kinowej. W tej chwili nie mam czasu szukać różnic między pierwszą, a trzecią (która to najprawdopodobniej widziałem i która pewnie jest najszerzej dostępna). Mogę tylko stwierdzić, że nie powinna za bardzo różnić się od wizji Sama, bo została odnowiona w sposób absolutnie genialny.
Tak więc nie mogę teraz zweryfikować Twoich danych, ale mylisz się twierdząc, że wersja kinowa jest obecnie najbardziej dostępną. Gdyby tak było, film miałby okropną ocenę i z całą pewnością nie byłby tak popularny. Przynajmniej mam na tyle wiary w gust naszego narodu;)

ocenił(a) film na 10
pessoaa

Ja widziałem tylko 2 wersje; wersję "kinową" (może mam straszny gust ale i tak uważam ją za genialną) i wersję ze sceną śmierci Garretta na początku filmu. Nie uważam tej sceny za potrzebną, nie jest zgodna z prawdą historyczną. Garrett zginął w przypadkowej awanturze nie mającej nic wspólnego ze śmiercią Kida. Zresztą sam Kid (Wiliam Bonney) zabił w sumie najwyżej 6 ludzi a kiedy zginął miał 22 lata nie mógł więc być kumplem Garretta od kilkunastu lat jak jest o tym mowa w filmie. Historia nie obdziela sprawiedliwie sławą i taki np. "Dziki Bill" Hickok miał zapewne więcej na sumieniu niż obaj bohaterowie filmu. I też zginął przypadkowo kiedy wbrew swojej zasadzie usiadł w knajpie tyłem do drzwi. Świetnie jest to pokazane w filmie "Mały Wielki Człowiek". Świetnie bo pokazane jest jakie życie mieli ci "sławni" rewolwerowcy. Trzęśli się ze strachu że ktoś kiedyś strzeli kiedy na chwilę stracą czujność. I mieli rację bo z tych sławnych to chyba tylko Wyatt Earp i "Doc" Holiday nie zginęli od kuli (ten ostatni zmarł na gruźlicę).

ocenił(a) film na 10
Witek_9

PS. Wyatt Earp powiedział kiedyś; "Doc" Holiday był najbardziej niebezpiecznym i jednocześnie najbardziej uprzejmym człowiekiem jakiego znałem. I faktycznie; Holiday , który z wykształcenia był lekarzem dentystą (stąd przezwisko "Doc" czyli "Doktor, Doktorek") znał się na sztuce, historii starożytnej, i często chwilę przed strzelaniną cytował prostackim przeciwnikom po łacinie filozoficzne sentencje. I za to go lubię :)

ocenił(a) film na 10
Witek_9

Filmu ze śmiercią Garretta na początku nie widziałem, co sugerowałoby że rzeczywiście jest więcej niż dwie wersje tego obrazu.
Wersję drugą, którą nazwałem reżyserską, od tej kinowej różni zakończenie i długość trwania. I tu muszę się z tobą zgodzić, że film kinowy jest bardzo dobry, wręcz genialny. Moim zdaniem skrócenie jego długości wypadło na korzyść filmu. Tak, stał się on bardziej dynamiczny. Jeżeli dokonali tego producenci wbrew Peckinpahowi to nie pozbawili obrazu żadnej ważnej sceny. Jedynie nadali filmowi większą spójność i wartkość.
Wersja, w tym momencie, trzecia, a którą miałem okazję widzieć kiedyś w telewizji, o ile pamiętam na jakimś niemieckim kanale, różniła się od kinowej zakończeniem i tym samym zmieniała całkowicie wymowę filmu. Wręcz odwracała o 180 stopni. Ale o tym już pisałem. Zakończenie Peckinpaha mogło nie przypaść do gustu producentom i zrobili co zrobili, a reżyser próbował wycofać swoje nazwisko z filmu. Jeżeli zaistniał konflikt, a zaistniał, między reżyserem, a producentami to raczej nie o długość obrazu tu szło, a o tą końcową wymowę.

pessoaa

Obejrzałem wersję kinową i tą z 1988 roku prawie jedna po drugiej. Tych 10 minut się nie odczuwa natomiast wydaje mi się, że zakończenie i wymowa dłuższej wersji jest po prostu absurdalna.

ocenił(a) film na 10
Kopczas

Dla mnie wersja reżyserska momentami troszkę się rozchodziła, zabrakło jej czasem dynamiki "wersji producenckiej", ale to chyba sprawa indywidualna.
Co do wymowy wersji "dłuższej wersji" to tak bym nie napisał.
Dla Peckinpaha Billy the Kid był postacią ważniejszą, tą która jest wierna starym wartościom jak chociażby przyjaźń. Może to zbyt nostalgiczne i jak pokazała historia naiwne, ale wierność sobie, nieprzekupność czy dążenie do wolności są wartościami samymi w sobie i może warto ich bronić nawet narażając życie. Billy wraca, aby za chwilę zginąć. A czarno-białe zdjęcia mogą właśnie pokazywać nostalgię Peckinpaha za czymś co bezpowrotnie odeszło.
Nie brałbym tych ujęć zbyt dosłownie.

pessoaa

Może i tak. W obecnej sytuacji i sytuacji politycznej czasów kiedy powstał film, zresztą chyba wszystkich czasów: Kid nonkonformista, wierny wobec jakiejś silnej idei sprawiedliwości i poszanowania tradycji (ziemi, prawa, równości społecznej); fizycznie przegrywający uśmiercony przedwcześnie, nieśmiertelny jako wzór. Garrett, czystej krwi sprzedawczyk.
Widzę to tak: zakończenie wersji autorskiej daje jasno do zrozumienia, że pewne idee niezależnie od tłamszenia na różne sposoby i tak będą żyć przekazywane kolejnym pokoleniom, a ciemiężcy zostaną osądzeni. Jednocześnie bije od tego kompletna beznadzieja skoro i tak ktoś kogoś zabije, więc cała walka była nic nie warta.

ocenił(a) film na 10
Kopczas

Mogę w pełni zgodzić się z tą interpretacją, tylko z jednym zastrzeżeniem.
Nie zawsze będąc wiernym pewnym zasadom poświęca się życie.
Poza tym o tym czy walka była warta śmierci ocenią to potomni. Gdzie bylibyśmy dzisiaj, jako ludzie, gdyby inni kiedyś nie podjęli rękawicy z zgodnie z własnymi przekonaniami nie bronili pewnych wartości. To nie beznadzieja, przynajmniej w oczach tych co spróbowali i czasem ginęli.
Peckinpah jednoznacznie opowiedział się po stronie Kida, przynajmniej w wersji autorskiej.

ocenił(a) film na 10
pessoaa

Ale chyba wszyscy się zgodzimy że Billy Kid z tego filmu to (przepiękny wprawdzie) ale wytwór fenomenalnej wyobraźni reżysera "Krwawego Sama". To jakby najpiękniejszy obraz końca "Dzikiego Zachodu". Prawdziwy Billy Kid (William Boney) był psychopatą strzelającym do ludzi bez powodu. W każdym pokoleniu są tacy. Sam znam takich, którzy gdyby broń palna była ogólnie dostępna gryźliby dawno trawnik. A przy okazji; podobno podczas kręcenia tego filmu Peckinpah był cały czas tak pijany (aktorzy zresztą nie mniej) że producenci mieli wątpliwość czy film kiedykolwiek będzie ukończony.

ocenił(a) film na 10
Kopczas

Nie mogę się zgodzić z określeniem "Garrett, czystej krwi sprzedawczyk". Gdyby tak było nie ostrzegałby Billa. Poza tym to przecież on prawdopodobnie podłożył rewolwer w kiblu, dzięki czemu umożliwił Kidowi ucieczkę i uniknięcie stryczka. Pat Garrett był zgorzkniałym starzejącym się rewolwerowcem, który zrozumiał że czas takich jak on i Billy Kid przemija i że ma do wyboru zdechnąć z głodu lub na szubienicy albo przyłączyć się do nowego porządku. Wybrał to ostatnie. Ale wewnętrznie cały czas był rozdarty i podświadomie tkwił jeszcze w "dawnych czasach" o czym świadczy też jego zachowanie po śmierci Kida.

pessoaa

po czym poznać którą wersje oglądałem, oglądałem film ze trzy cztery razy, pewnie więc oglądałem obie wersje, po czym poznać mozna różnice, Oddzielnym pytaniem jest to w jaki sposób 10min może zmieniac wymowę filmu? To film o fenomenie Ameryki polegającym na tym ze ludzie którzy osiedlali się na zachodzie, w wrócili do korzeni, z czasów przed ustanowieniem prawa własności, czyli stare stało się nowe, później to nowe stare stalo się przestarzałe, i miło je wypełnic nowsze (które było starsze od ameryki od starego nowego) czyli władza prawa i pieniądza. Ludzie którzy sami tej ziemi ie zdobyli zaczeli rościć do niej prawo (hodowcy bydła wyganiający osadników) i sprawując monopol handlowy (jak wojna w low county). Billy jest przedstawicielem dobrych, pochodzi ze świata który przestał istniec a jego nikt nie zapytał o zdanie kiedy mu go zmienił, czyli jest jak indianin. Garret zaś mimo ze rozumie te że sam reprezentuje nieuknione, ma do starych czasów sentyment. Wątki przyjaźni, braterstwa, śmierci, to wątki poboczne. Wymowę fillmu streszcza jedno zdanie "Ten kraj się starzeje". Garret zaś podobnie jak billi ponosi karę, bilii zginą w nowym porządku, w literze prawa, garret w starym , to znaczy że kraj jeszcze nie zestarzał się do końca, i miał kto go pomścic, obaj żyli w okresie przełomu, czyli zamierania Dzikiego Zachodu z jego cechami.

ocenił(a) film na 10
m_butkowski

Po czym poznać różnicę pisałem w swoim pierwszym wpisie.
Co do końcowej wymowy filmu, nie tylko tego, to 10 minut to bardzo dużo. Czasem wystarczy kilka sekund, na przykład wycięcie niepożądanej sceny.

pessoaa

Po czym poznać który to jest twój pierwszy wpis? nie zapamietałem ile czasu trwał film. A kadry retospektywne? czyli co?

ocenił(a) film na 10
pessoaa

Nie mam co się rozpisywać - kolejne westernowe arcydzieło Peckinpaha. 10/10 !!!

pessoaa

Czy chodzi ci o tę wersję filmu? http://vshare.io/d/1ec2619

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones