Tego bym się nie spodziewała. To przecież genialny film.

no właśnie ankieta wyglądała jak wszystkie tego typu ankiety . kto widział ten wie że film nie jest słaby wręcz przeciwnie :P

A ja rozumiem tę decyzję. Film poza byciem nudnym i nieśmiesznym, przekazuje też szkodliwy morał.
Patch Adams jako film tworzy chorą utopię. Główny bohater jako śmieszek? Spoko, ale jeśli ten śmieszek wyciąga 98% na testach, bo książki kłamią to coś tu jest nie halo. Wszyscy wokół Adamsa się uczą, kują, zarywają nocki, a Patch sobie wypełnia baseny makaronem, dmucha balony i bawi się łóżkiem w szpitalu, ale oczywiście on i tak zna medycynę najlepiej. Przez cały film wszyscy koledzy głównego bohatera nie chcą uczestniczyć w jego idiotycznych pomysłach, ale potem robią z nim wszystko poza witaniem ginekologów. On ich zmusza czy co do cholery? Przez cały ten film uważałem, że ludzie wokół Patcha mają rację. Oni myśleli racjonalnie. Jedyne co broniło Adamsa jako lekarza to jego bzdurne wyniki z testów. Normalnie z takim podejściem podejrzewam, że byłby on ledwo nad kreską, a nie na samym szczycie. Znamienne jest to, że film pokazuje ludzi starających się jako buraków bez duszy. Czyli co? Jak wszyscy lekarze będą idiotami-lekkoduchami będzie nam lepiej? W wielu filmach nie udaje mi się polubić głównego bohatera, ale jest naprawdę niewiele pozycji w których znienawidziłem go z całego serca. Brawo Patch, udało ci się.

Do tego robi z niego złodzieja i nieodpowiedzialnego patafiana, który zakłada szpitale bez żadnej licencji i gdzie nie sprawdza się dokumentacji pacjenta. Sam Patch Adams uznał ten film za lekko obraźliwy, gdyż on sam zawsze pilnie się uczył i wkładał bardzo dużo wysiłku w swoją pracę. A jak jeszcze dodać wymuszony romans(choć tak naprawdę to nie żadna jego ukochana, ale jego najlepszy przyjaciel zginął i to nie w takich okolicznościach), to... cóż niech Shadyac wraca, do kręcenia komedii a tego typu filmy niech zostawi ludziom, którzy żyją na tej planecie;p

Dokładnie, samemu P. Adamsowi się film niezbyt podobał(niby powiedział nawet "I hate that movie"). Zrobili z niego pajaca, który tylko się wygłupia. Spłycenie po całości. Przede wszystkim to lekarz i naukowiec. Z wspaniałym podejściem, ale nie osiągnął wszystkiego przez wygłupy, tylko głównie ciężką pracą. Jednak zmiany w biografii to jedno(chociaż nie cierpię biograficznych filmów, które zmieniają za dużo - jak chcecie opowiedzieć własną historię, to tak zróbcie, jednak jak chcecie opowiedzieć historię kogoś innego to trzymajcie się faktów, bo mieszacie ludziom w głowach!), a drugie to to czy zmiany są pozytywne dla filmu. Tu nie są.

w sensie najlepszy kumpel czy jego partner życiowy? i jak to wyglądało naprawdę?

dziewczyna w filmu tak naprawdę była facetem i on był najlepszym przyjacielem Dr. Adamsa żadnym kochankiem, partnerem itp. tylko przyjacielem.

bo karierowicze są burakami bez duszy, nie oszukujmy się, wiekszosc idzie na medycyne bo leakrz to superzawód, dużo kasy, prestiż a nie dla idei.

Przepraszam, ale czy to jest film dokumentalny o życiu Patcha czy hollywoodzka produkcja oparta na prawdziwych wydarzeniach? Bo widze, że niektorzy mylą dokument z filmową rozrywką. Więc nie wiem po co zarzuty, że w realu zginał jego przyjaciel a nie dziewczyna. W ogóle aż dziw bierze, że nikt nie doczepił się do tego że Robin nie jest do Adamsa w ogole podobny albo że kolor ścian w pokoju, w rzeczywistosci był inny niż w filmie! Jeszcze śmieśnieszy jest zarzut on wkuwaniu/uczeniu się. Nie wiem może kolega Tomahowk lubi oglądac przez 90 min siedziacych nad ksiązkami bohaterów filmów, jesli tak to przepraszam ale chyba w kinie nie o to chodzi. Historia ma być dobrze opowiedziana , zagrana i ładnie opakowana. Na tym polega amerykańskie kino. Jeśli ktoś tego nie rozumie to znaczy że jego przygoda z kinematografią powinna się zakończyć na etapie filmu "Bambi" lub "Przygody Bolka i Lolka". "Patch Adams" to nie jest arcydzieło! Jest to typowy holywoodzki średniak, który w odpowiednich momentach potrafi rozśmieszyć, potrafi wzruszyć i daje też jakiś pozytywny przekaz. Dawanie filmowi oceny 1 pokazuje jedynie, że większość ludzi tutaj na filmwebie nie ma pojecia o kinie. Bo jedynka świadczy tez o tym, że nie tylko film "jest do bani", to też pokazuje że Williams nic nie zagrał, że Hoffman jest słabym aktorem oraz ze scenariusz i zdjęcia są do dupy. A każdy, choc troche znający się na kinie człowiek wie że to nieprawda! Ale widze, że w prawdziwym tez musi się znaleźć jakiś pan Walcott!

Wiadomo, że nie w każdym filmie da się oddać 100% prawdy , ale wprowadzenie hiperboli nie pomaga w prowadzeniu dyskusji. Zarzuty były bardzo poważne, ponieważ ten film przedstawia fałszywy obraz autentycznej postaci. Pokazywanie bohatera ślęczącego nad książkami to jedno ale zrobienie z niego nieodpowiedzialnego błazna to drugie. Jeśli już się opiera filmy na prawdziwej historii to wypadałoby pokazać historię taką jaka była. Małe zmiany na pewno będą, ale wciskanie rzeczy które nie miały miejsca, propagowanie nierealnego i zarazem niebezpiecznego sposobu prowadzenia praktyki lekarskiej to są rzeczy które skreślają ten film jako dobrą pozycję. Dla mnie sprawa jest prosta - albo opowiadasz prawdziwą - opartą na faktach historię- albo zmyślasz własną historię, i fikcyjne postacie i na tej postawie tworzysz film.

Inaczej wyjdą takie przekłamane filmidła jak Enigma, gdzie to Angole nie Polacy łamią kod, a jedyny Polak jaki się pojawia pracuje dla Niemców. A potem się dziwimy, że Amerykanie mają taką a nie inną wiedzę.

zgadzam się.

też tego nie rozumiem.