Świetny, a zarazem przerażający film o traumie, jaką może nieść za sobą krzywda doznana
w dzieciństwie. Nie do końca wiemy, co takiego stało się w Peacock, nie ma tutaj scen
pełnych patosu ani kogoś, kto by nam wyłożył wszystko jak kawę na ławę. Mamy za to
historię samotnego, skrzywdzonego kiedyś mężczyzny schizofrenika, który nie ma pojęcia o
swoim alter ego, które to alter ego powoli acz skutecznie przejmuje kontrolę i pochłania go
całkowicie. Bardzo podobała mi się gra Murphy'ego, miał przed sobą nie lada wyzwanie, ale
udało mu się i to jeszcze jak! Ogromnie podziwiam aktorów, którzy decydują się na tak
odważne role, bo trzeba mieć naprawdę talent, co pan Murphy udowodnił bezsprzecznie.
Dla jednych film będzie arcydziełem, dla innych totalną szmirą. Ja nie spodziewałam się
akcji, ale nie przypuszczałam też, że na ekranie zobaczę film, który tak mnie poruszy.
Widzimy tu, że tak naprawdę każdy człowiek jest ważną istotą i ma jakąś przeszłość.
Przeszłość będącą horrorem, który rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami niepozornego
domku w niepozornej, małej mieścinie. Ode mnie więc 9/10