Zaskoczenie. Filmem i jego dość słabą oceną... ale może to ja jestem dziwna, bo po prostu lubię takie, oglądałam z wielkim zainteresowaniem, a w trakcie filmu na moment przerwałam tylko po to, by zbadać parę stron medycznych... bo właśnie. Cillian po raz kolejny wbija się w kobiece ciuszki. Film jednak nie ma w sobie nic z lekkości 'Śniadania na Plutonie'. Chociaż 'Śniadanie' też jest dramatem, to jednak mimo wszystko raczej uśmiechamy się przez łzy. 'Paw' raczej mnie zdołował, a co więcej, tam nie mamy do czynienia z transwestytyzmem. Problem głównego bohatera jest znacznie głębszy, poważniejszy, a nawet niebezpieczny.
Spokojny, refleksyjny film o walce z samym sobą - dosłownie.
No i nie da się ukryć, Murphy w roli kobiecej wypada wspaniale, co po raz kolejny udowodnił. A to co pokazał w tym filmie to po prostu... żądam co najmniej nominacji ;)
Choć zgadzam się z opinią, że mimo ładnie umalowanej Emmy i nieco gorzej prezentującego się Johna łatwo można poznać, że to jedna i ta sama osoba - choćby po tych nieszczęsnych oczach. Ale nadrabia zachowaniem. Poza tym =SPOJLER= podobało mi się, jak Emma zachowując swoją osobowość 'wcieliła się' w Johna. Zupełnie inne ruchy, mimika, od razu można było poznać, że to ona.
a mogłabyś podać przykłady źródeł, z których korzystałaś badając kwestie medyczne? po obejrzeniu filmu chciałabym dowiedzieć się coś więcej na ten temat.
zastanawiam się czy historia Johna/Emmy została ukazana realistycznie z punktu widzenia medyczno-psychologicznego... nawet jeśli nie całkowicie to i tak film miał dla mnie dużą siłę oddziaływania. był trudny w odbiorze, nieprzyjemny, kilkakrotnie musiałam przerywać seans ponieważ obserwowanie zachowania Johna, jego gestykulacji, ciągłego skurczu twarzy, społecznego upośledzenia wprawiało w dyskomfort a wręcz wywoływało poczucie wstydu. Postać Emmy budziła natomiast niepokój, być może ze względu na jej charakteryzację, próby dostosowania się ale również nieprzewidywalność. Cały czas byłam pewna,że jej współżycie z ,,mężem" jest niemożliwe i prędzej czy później doprowadzi do katastrofy. Myślę,że wszelkie emocje jakie może wywołać ten film są wyłącznie zasługą Cilliana. Doskonale panuje on nad swoim ciałem, fizyczną stroną gry aktorskiej unikając jednak zimnego perfekcjonizmu, nadając każdej postaci także cechy mniej dostrzegalne z zewnątrz, związane ze sferą duchową. Jego role wydają się doskonałe pod względem technicznym a jednocześnie naturalne i przekonywujące.