Typowa polska komedia romantyczna w złym tego słowa znaczeniu. Całość schematyczna, wyświechtana i do bólu przewidywalna nawet dla ludzi nie obeznanych w tego typu produkcjach.
Pierwsza złośliwość wymieniona między Andrzejkiem z "Pierwszej miłości" a koleżanką z pracy w okularach i już więcej niż pewne że w finale ta dwójka zostanie parą. To samo postać grana przez Karolaka - dzięki swojemu optymizmowi i urokowi osobistemu nawet mieszkając w przyczepie kempingowej poderwie kobietę z wyższych sfer i to jeszcze na przeterminowaną podwawelską, no ludzie... Nie mówiąc już o tym że te wątki były z d..y wzięte i nic nie wnosiły do fabuły.
Babka mówi o swojej stypie więc widzu spodziewaj się zobaczyć tą stypę. Postać już ważniejsza bo odgrywała istotną rolę w życiu głównej bohaterki ale cały wątek z nią i tak średnio potrzebny.
Nie wspominając już o cukierkowym happy endzie, że zakochani w sobie w finale są razem a że pedantyczny Czeczot też nie był złą postacią tylko wybitnie nie pasował do Natalii to będzie razem z twardą instruktorką fitness która pomimo trudnej osobowości też nie jest przecież czarnym charakterem.
Ten film to jeden z wielu zbiorów bolączek polskich komedii romantycznych. Daję w miarę przyzwoitą ocenę za sceny z aplikacją Mariusz - przyznaję że to był jakiś powiew świeżości i trochę mnie to rozbawiło no i za piosenkę Sarsy która w jakiś sympatyczny sposób pasowała do tego filmu.