Reżyserowi chyba za bardzo zależało aby mitologię starożytnej Grecji wpoić do głów amerykańskich małolatów karmionym na co dzień pastelowym badziewiem typu Hannah Montana itp.
Całość potraktowana mocno plastikowo, leciuteńko, chociaż nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Po Columbusie spodziewałem się dużo większego wysiłku, ale może to też wina słabiutkiego scenariusza.
Wszystko z góry na dół bardzo przewidywalne, 10 min. naprzód już wiadomo co będzie albo co może się stać, zero zaskakujących zwrotów, jeśli wogóle tak można w przypadku tego filmu mówić. To chyba nie do końca trafiona z pomysłem produkcja. Na fali Harry Potter'a czy Narni powiedziałbym, że prezentuje się nadzwyczaj słabo, a decyduje o tym sposób obrazowania postaci mitologicznych poprzeplatanych z nowoczesną techniką. Efekt jest taki, że widz (myślący już nieco) patrzy na to wszystko z politowaniem.
Jedynym plusem tej produkcji są niesamowite jak zwykle ( i nie ratujące całości jak zwykle) efekty specjalne, zwłaszcza cudowna wizja Hadesu, poza efektami niestety mamy poziom amerykańskiej szkoły średniej.