Reżysera Brunello Rondi kojarzę przede wszystkim z czarno-białego horroru o opętaniu "Il Demonio" (1963), w którym pojawia się scena "skopiowana" 10 lat później w "Egzorcyście" (1973) Williama Friedkina. Nie lubię oceniać filmów, gdy oglądam je po włosku, bo włoski znam bardzo słabo, a film może zasługiwać na wyższą notę. W każdym razie akcja "Più tardi Claire, più tardi" toczy się w 1910 roku: Claire, młoda żona starszego wiekiem angielskiego sędziego George'a Dennisona zostaje zamordowana wraz z synkiem w okazałej włoskiej rezydencji. Rok później George powraca z nową żoną Ann, która jest, rzecz jasna, sobowtórem Claire. Szybko okazuje się, że George wynajął kobietę, aby zdemaskować mordercę wśród członków swojej rodziny...

Na pewno nie jest to giallo, bardziej inspirowana Hitchcockiem murder mystery. Ciekawa jest postać dzikiej dziewczyny żyjącej w pobliżu rezydencji. Bawi się ona z chłopcem dzierżąc w dłoni nóż. Nadto mamy tutaj odrobinę gotyckiego nastroju (Ann eksplorująca ukryty pokój), ale "Più tardi Claire, più tardi" jest raczej filmem nudnawym i przegadanym.