Według mnie film naprawdę świetny. Na pewno nie dla "głupiego" widza. Jest trochę niedosytu,
jakby brakowało jakiejś części historii... Tak czy inaczej, godny polecenia. Gra aktorska Benedicta
po raz kolejny wgniotła mnie w fotel. Trochę przypominał mi serialowego Sherlocka - chłodny,
starający się nie okazywać uczuć lecz totalnie urzekający. Film nie jest "mistrzostwem świata" i na
pewno nie jest i nie będzie najlepszy, który się ukazał w tym roku, jednak jest bardzo przyjemny dla
oka, opowiadający ciekawą historię i przede wszystkim dobrze zrobiony i obsadzony. Nie żałuję
pieniędzy wydanych na bilet, poszłabym nawet jeszcze raz, chociażby dla samych aktorów.
+ podczas napisów końcowych wszyscy w sali siedzieli jak wryci, wpatrując się w ekran. Ostatnie zdanie w filmie powalające:)
zgadzam się całkowicie z tą opinią. W Piątej Władzy chodzi w znacznym stopniu o przekaz filmu. Szczególnie teraz, w obliczu afery z podsłuchami głów państwa w Europie nabiera większego znaczenia.
O tak, u mnie było to samo na sali po ostatniej scenie. Celne spostrzeżenia, sama mam podobne po obejrzeniu tego filmu.
To samo było podczas seansu w Anglii - tam też widzowie pod koniec wpatrywali się w ekran w ciężkim szoku, zamiast wstać i szykować się do opuszczenia kina. Wydaje mi się, że tu zadziałały te słowa w ostatniej scenie, gdzie (Ben) Julian Assange wypowiada pod koniec. To one wstrząsnęły widzami.