pewnie zawiodła promocja. no i ten tytuł. ludzie pewnie nie wiedzieli, że chodzi o sprawę typa od wikileaks
Być może ale w takim razie jak bardzo trzeba być nieogarniętym żeby się nie zorientować. Dziś byłam w kinie, wchodzę do sali a tam parę osób. Na jakieś gnioty chodzą tłumy, ale ten film został jakby niedostrzeżony a spodziewałam się innej reakcji. Zero. Brak zainteresowania. Ludzie mają to gdzieś. Pomijając fakt, iż połowa filmu to propaganda - film był dobry lub byłby świetny, gdyby nie próbowali tak okropnie oczernić Assange'a.
Końcówka wynagradza to oczernianie. Ten film to tylko jedna wersja historii, od każdego człowieka usłyszysz inną, tak długo jak będziesz szukał prawdy jesteś zagrożeniem dla światowego "establishmentu":)
Bardzo się cieszę z tej właśnie końcówki, jednak niestety negatywny wydźwięk filmu przysłonił mi całą resztę. Ubolewam nad tym, ponieważ film byłby jeszcze lepszy. Warto wspomnieć o świetnej roli Benedicta.
Końcówka bardzo pozytywna, choć wyszłam wściekła z filmu bo naprawdę nie rozumiem jak można przedstawiać czyjąś historię opierając się na jednej tylko wersji. Mimo wszystko Benedict jak zawsze genialny :)
O to właśnie chodziło: przedstawić go jako egoistę i zdrajcę - niestety. Niech ktoś spróbowałby inaczej... w końcu to amerykański film ;)