Jak dla mnie to Jason jest zwykłą nadinterpretacją pierwszej części "Friday the 13th". Mianowicie pojawienie się na końcu tego filmu Jasona jest zwykłym snem bohaterki tamtej części i typowym zagraniem reżysera horroru, czyli "trzeba film zakończyć z hukiem, choć niekoniecznie logicznie". Tak oto na końcu jedynki pojawia się zombie-Jason, a Steve Miner stwierdza że to wszystko zdarzyło się nie tylko w śnie bohaterki i ma pretekst do kontynuowania serii i nabijania kabzy na znanym tytule.
W sumie oglądałem całą serię i miałem z niej nawet niezłą zabawę, co nie zmienia faktu że to jednak średnie i czasami zwyczajnie kiepskie filmy i widać w nich po prostu że Jason nigdy nie dorówna swojej starej.