Odnoszę wrażenie, iż postać Jasona w czasach jego świetności miała ogromne parcie na
szkło, czego dowodem jest aż tyle jego odsłon. Siódma część nie powaliła mnie na kolana,
a szkoda. Jestem jednak pod wrażeniem faktu, iż powielanie jednego i tego samego
schematu w przypadku Jasona naprawdę się sprawdza, a ludzie (w tym i ja) to kupują.
Nadal wpatruję się w Jasona z entuzjazmem, choć nieco mniejszym aniżeli np. w przypadku
części piątej.