Początek filmu z wskrzeszeniem Jasona był niesamowity, tak samo jak jego nowy desing - wreszcie widać, że jest nadgnity, uniknięto błędu części VI. Wygląd twarzy Jasona także jest wreszcie dobry. I właściwie Jason to jedyny plus tego filmu.... Bo jest on mizerny - fabuła jest po prostu śmieszna, pasuje do jakiegoś "Nightarme of the Elm Street" raczej. Postać Jasona zrzucono na dalszy plan, a główną gwiazdą filmu jest Tina. Końcówka może być, ale już sam finał to koszmar istny. Ponadto film jest strasznie złagodzony - wszystkie mocniejsze rzeczy dzieją się poza kadrem, a sceny erotyczne są tak kadrowane, żeby niebyło nic widać i amerykańska młodzież "brzydko się bawi" w bieliźnie. W poprzednich częściach nie było takiego rygoru. Inne postacie mogą być, ale giną we frajerski sposób i w ogóle sceny zabójstw są beznadziejne. Czasem tylko atmosfera jest i klimat...