Jasne, "Piąty element" jest głównie produkcją rozrywkową, dla szerokiej publiki, o czym świadczyć może udział gwiazdora Willisa. Mimo tego, jest to wciąż film Luca Bessona, autora takich dzieł jak "Wielki błękit", "Nikita" i "Leon" a więc co najmniej bardzo dobrych propozycji.
Tutaj już wprawdzie zabrakło oryginalności w scenariuszu, ale wyobraźni wizualnej - przeciwnie. Ktoś może nazwać "Element" kiczem, i nawet go poprę w tej opinii, lecz nie można odmówić mu wyszukania w warstwie plastycznej. A ta jest niekiedy zachwycająca.
Fanom francuskiego reżysera nie muszę polecać, innym polecam zwłaszcza za wspomnianą przeze mnie plastyczność oraz za urodę Milli Jovovich.
7,5/10.