PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476220}

Piąty wymiar

Triangle
2009
6,4 28 tys. ocen
6,4 10 1 27683
5,3 7 krytyków
Piąty wymiar
powrót do forum filmu Piąty wymiar

Pozwólcie że i ja dorzucę swoje trzy grosze w temacie. A oto moja wersja zdarzeń. Cała nazwijmy to "pętla czasu' zaczyna się następująco: Jess wybiera się na rejs jachtem razem z synem, wcześniej na niego krzyczy i policzkuje. W drodze na przystań potrąca mewę, chłopiec zaczyna krzyczeć Jess odwraca się żeby uspokoić syna i wpada pod ciężarówkę. Oboje giną na miejscu lecz w przeciwieństwie do dziecka jej dusza nie zaznaje ukojenia. Pojawia się taksówkarz nomen omen przewoźnik. W moim rozumieniu w kontekście wielu nawiązań do mitologii greckiej tożsamy z Charonem.Który zabiera duszę Jess. Dziewczyna wysiada na przystani nazwijmy ją wrotami do Hadesem nie uiszczając opłaty przewoźnikowi. Tu zaczyna się jej kara. Za co? Moim zdaniem za bycie złą matką. Trafiamy tu na pewien bezsens bo gdzie znajdują się jej poprzednie wersje skoro katastrofa musiała wydarzyć się kiedyś po raz pierwszy. Myślę że to jawne przeoczenie autora scenariusza. Skoro jednak jesteśmy w klimacie starożytnej Grecji użyjmy ukochanego zabiegu Eurypidesa. Deus ex machina i załóżmy że reszta pasażerów ginie np. w katastrofie, po czym przypływa kolejne wcielenie bohaterów. W przypływie emocji Jess przypadkowo zabija Victora a "pętla czasowa" się wydłuża. Jej los jest zemstą "bogów" czy jak inaczej nazwiemy ową siłę losu. (Wobec antycznego pojęcia losu czy konieczności bezsilni byli nawet olimpijscy bogowie wobec czego trochę usprawiedliwiam twórców którym gdzieś zabrakło logiki) Zrządzeniem tych sił ma po cierpieniu wrócić by ujrzeć siebie za życia żałować popełnionych błędów po czym zacząć cykl od nowa. Analogia do mitologii zdaje się oczywista ze względu na kilka odniesień. Statek Aelios (Eol- w mitologii greckiej władający wiatrami ojciec Syzyfa) który dla Jess jest również pewnego rodzaju "ojcem w jej wędrówce", taksówkarz Charon, rozbitek wyrzucony na brzeg rozpaczliwie chcący powrócić do domu, pierwsza myśl to oczywiście - Odys. Nawet brak logiki zdarzeń jest charakterystyczny dla opowieści z zamierzchłej Grecji. Nie rozpisywał bym się nad tym gdyby nie odpowiedź na pytanie czy męka ta może się skończyć? Skoro męka Syzyfa miała trwać wiecznie to męka Jess zapewne również. Otóż wpadamy tu na pewien częsty błąd wg. mitologicznych przepowiedni męka Syzyfa nie miała trwać w nieskończoność. (Wybaczcie ale w tej chwili znalezienie źródła tej przepowiedni wymagało by ode mnie przekopania kilku tomów więc jej nie cytuję). Lecz jak Jess ma skończyć swe cierpienia? Jak ktoś już słusznie zauważył wrócić do taksówkarza. Żeby powiedzieć mu iź nie ma zamiaru wracać?Nie, aby mu zapłacić kończąc w ten sposób zapętlanie się historii. Dlaczego ponieważ jak wiadomo Charon nie pracował charytatywnie i przewoził na drugą stronę Styksu dusze jedynie po uiszczeniu opłaty. Inni nieszczęśnicy musieli znajdować się w strefie pustki pomiędzy światem żywych i umarłych. Jak więc rozwiązać problem koła, Jess powinna pożyczyć symbolicznego"jednego obola" zapłacić za przejazd a znalazła by się już na zawsze po drugiej stronie rejsu, czyli w krainie umarłych. Wiem że bardzo się rozpisałem a moja wersja jest mocno subiektywna i oparta czysto na greckiej mitologii, uznałem jednak że być może zainteresuje kogoś kto również lubi pofantazjować.