Film rzeczywiście od kolejnej strony pokazuje organizację tego perfidnego świata w jakim
przyszło nam żyć...Film rzeczywiście, gdyby nie obcinanie palców uśpiłby połowę nie do
końca rozumiejącej przekaz publiki, oczekującej fajerwerków z cyklu wojna dwóch
światów, ale film również rzeczywiście mimo nie porywającej akcji przekazał owych parę
okruchów życia zza kulis teatru, którego my - tu....jeszcze nie znamy. Wykorzystał też
umiejętnie dorobek paru innych produkcji. Myślę że i autor zdjęć, Alexander Gliszczyński
jak i reżyser filmu, jako ludzie juz ponad średniego wieku, pamiętają owa finałową scenę z
kultowego filmu lat 70 tych, Planeta Małp, której "bohaterką" była również.....Statua
Wolności. Spróbowali i do swojego obrazu zakupić ów element zaskoczenia informujący
przerażonego widza, w jakiej prawdziwej rzeczywistości rozgrywał się dramat.
Za pomysł: 7/10 za wykonanie 5/10