Mam mieszane uczucia... i tak, o ile książkę ledwo przeczytałam, bo jej infantylizm mnie poraził, tak film obejrzałam. Fakt - reżyserka wyciągnęła z tej szmiry same mocne strony, pomijając słabsze. Anastasia nie jest tak głupia i nieporadna jak w książce. Jest całkiem fajna, radzi sobie z Greyem, nawet ją polubiłam. Świetne zdjęcia, fajna scenografia, cudowne plenery. I tyle zachwytów. Akcja filmu toczy się przez pierwszą godzinę, przez kolejną ciągnie się jak flaki z olejem i zanika. Akcji tam właściwie nie ma. Książkowo pokazany "pokój zabaw" przez cały film raczy nas jedynie liną, dwoma pejczykami i piórkiem. Słabo. Domyślam się, że złagodzono sceny, by można pokazać je szerszej publice. Dla mnie zabrakło silniejszego nacisku na to, dlaczego Grey jest taki jaki jest. Nie przekonał mnie do siebie. Poza tym uderza fikcja - koleś w wieku 27 lat, bajecznie bogaty, mający świat u stóp i ze szczególnymi upodobaniami, doświadczony życiem nie zachowuje się jak szczeniak i nie lata nieprzytomny za dziewczyną przewracającą oczami. No, ale to już wina książki nie filmu. Ogólnie - całkiem ok, choć przydługo.