Na początek - nie czytałem książki.
Więc jeżeli książka jest tak samo bezsensowna, NIELOGICZNA oraz nie trzymająca się kupy jak film, to ja nie rozumiem fenomenu tego czegoś.
Gra aktorska Dakoty Johnson mniej więcej na poziomie Trudnych Spraw czy Pamiętników z wakacji (zagryzanie ust było tak żenująco sztuczne).
Motyw tej jej "psiapsióły" z mieszkania - nie dość, że niepotrzebny, to same ich wspólne sytuacje - absurdalne - jakby scenariusz pisał gimnazjalista
Podsumowując - film wyglądał jak parodia prawdziwego filmu.
Coś w stylu tego nieśmiesznego "Superhero" itp