Uważam, że jakakolwiek byłaby obsada tego filmu, nikt nie jest w stanie zagrać dostatecznie dobrze, Any i Greya których kreuje nasza wyobraźnia. Bo tego się nie da opisać....
rozumiem, też się trochę boję rozczarowania. dlatego jest pytanie czy w ogóle warto oglądać, czy lepiej pozostać w sferze marzeń i fantazji :P
zgadzam się w 100 procentach. Czytając książke mam w wyobraźni postać greya i nikt mi znany nie pasuje do tej roli, no nie ma takiego człowieka, który się wykreował w mojej głowie. Z Aną będzie już łatwiej bo sama nie mam pomysłu na to jak może wylądać
zgadzam się , myślę że zbyt idealizujemy książkowego Greya i w tym tkwi problem kto by to nie był i tak zawsze coś będzie z nim nie tak ,ale dziewczyny nie dajmy się zwariować to tylko książka :)
Tak jak większość osób, zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Idealni odtwórcy ról istnieją w naszych głowach i to te "postaci" występują w filmie w naszej głowie:) Co prawda wśród rzeczywistych aktorów, są tacy, którzy są podobni do naszych wyobrażeń, to jednak zawsze będzie im czegoś brakować. Jeśli miałabym wytypować któregoś aktora do głównej roli to nie dałabym rady, ponieważ dla mnie Christian Grey to połączenie Matta Bomera (wygląd), Christiana Bale'a (charakter, osobowość) oraz Jonathana Rhysa Meyersa (oczy). Tak więc w żaden sposób nie da rady połączyć tych wszystkich cech w całość...