Kino powoli schodzi na psy...
Nieświadomi odbiorcy pojeni są szczynami i octem myśląc, że to szampan.
Ktoś może wytłumaczyć mi pieprzony fenomen tej lichoty?
A co tu wyjaśniać? To film na podstawie bestsellerowej książki. Wręcz fenomenu popkultury. I tyle. Najbliższe porównanie to seria Zmierzch. Po co się unosić. Oglądałaś/eś ten film? Mi się nie podobał, płytki, nieprzekonujący i potwornie nudny. Ale dla fanów książki, pewnie całkiem zjadliwy, typowy Harlequin i w tym stylu podejrzewam, że jako tako się broni.