Ciągle słychać krytykę kierowaną w stronę "50 Twarzy Greya", jednak minimum 50% oglądających tech film nie potrafi dostrzec w nimprawdziwego sensu. Widzą w nim tylko słabo zekranizowaną książkę ze słabymi elementami erotycznymi, myśląc że to one mają być głównym wątkiem. Film ma ukazywać uczucie rodzące się między dwoma głównymi bohaterami mimo dziwnych fetyszów i upodobań seksualnych, akceptację drugiej osoby i poznawanie nowych wrażeń. Niestety tylko połowa widzi film romantyczny a nie erotyczny. Uczucia są o wiele lepiej ukazane w książce, i choć nie jestem fanką tej serii, sądzę iż film zasługuje minimum na ocenę dobrą. Mam nadzieję iż z kolejnymi częściami filmu się to zmieni :)
" Film ma ukazywać uczucie rodzące się między dwoma głównymi bohaterami mimo dziwnych fetyszów i upodobań seksualnych, akceptację drugiej osoby i poznawanie nowych wrażeń" MIAŁ. Bo tego nie robi. Widzimy pocięte wątki (zresztą słabo zagrane i ukazane) z książki. W zasadzie widz bez czytania nie za bardzo wie o co chodzi i widzi jakieś romantyczne pierdoły. Ten film nie powinien taki być. Ot co.
No cóż, zgadzam się iż film pod względem aktorskim nie jest wyśmienity. Skoro wątki są wycięte z książki to znaczy że się z nią zgadza, gdyby tych wątków nie było to słychać by było zewsząd narzekania iż film nie przypomina książki i nie ma z nią nic wspólnego za wyjątkiem imion i nazwisk. Czego można oczekiwać po filmie romantycznym jeśli nie romantycznych pierdół? Jedyna akcja rozgrywa się na tle psychicznym bohaterów i to jest ukazane tak jak być powinno, jeżeli ktoś nie potrafi tego dostrzec to wtedy film dla niego owszem nie ma sensu.