Dziś z okazji Walentynek wybrałem się z konkubiną celem zobaczenia cóż to jest to magiczne '50 twarzy greya'.
Krótko i na temat:
-brak jakiejkolwiek fabuły
-gra aktorska woła o pomstę do nieba
-sado maso przedstawione w tak żałosny sposób, że aż mną trzęsło
-żenujące zakończenie