Przeczytałam całą trylogię w zeszłym roku. Byłam zafascynowana książką, pomimo tego, że język nie jest jakiś super wybitny. Kiedy dowiedziałam się, że ma być ekranizacja, pomimo uwag znajomych, że film będzie tzw. "legalnym porno" nie mogłam się doczekać premiery. Poszłam na film wczoraj, w walentynki z chłopakiem, który nie czytał książki, ale mniej więcej znał fabułę książki i również był ciekawy, co z tego wszystkiego wyjdzie. Wyszliśmy po godzinie filmu. Chociaż rzeczywiście było to odzwierciedlenie książki zanudziłam się na śmierć. Sceny erotyczne były zrobione subtelnie, nie jak w filmie porno, co mnie osobiście się podobało. Jednak... no nie wiem. Wyszłam bardzo rozczarowana z kina, może powinnam zostać do końca, nie wiem. Co do obsady, uważam, że postać Greya powinna być grana przez kogoś innego. Można się przyzwyczaić do tego aktora, chociaż nie tak wyobrażałam sobie tego władczego mężczyznę opisanego w książce. Aktorka grająca Anastasię pasowała do roli, grała tak, jak powinna, według mnie.
Może nie powinnam oceniać filmu, skoro nie doczekałam się jego końca, ale na prawdę wyszłam z kina niezadowolona. Książka ma w sobie coś takiego, że wciąga. Wszystko jest pokazana od strony Anastasii. Chyba właśnie tego zabrakło mi w filmie. Najmniejszych wstawek jej myśli wtrąconych podczas ich spotkań, niekoniecznie aktów seksualnych. Cała magia książki prysła.
Chociaż nie zostałam do końca, uważam, że osoby, które przeczytały książkę powinny pójść do kina i samemu ocenić, czy rzeczywiście film jest wart obejrzenia.