Właśnie wróciłam z kina i miło spędziłam czas. Powiem szczerze, że film mnie wciągnął a momentami nawet rozbawił... było czuć też fajną chemię między aktorami. Dakota Johnson bardzo dobrze oddała charakter zagubionej, niewinnej i skromnej dziewczyny - wypadła w tej roli wyjątkowo przekonująco. Jeśli chodzi o Jamiego Dornana to początkowo miałam pewne obiekcje, ale z każdą kolejną minutą coraz lepiej spisywał się jako tytułowy Grey. Sceny seksu określiłabym jako erotyczne i zmysłowe, lecz mimo tych praktyk BDSM, daleko im do wulgarnego rypania z pornola. Gdzieś czytałam, że w sumie same sceny miłosne trwały aż ponad 20 minut, ale wszystko było wyważone i wbrew pozorom nie bzykanie jest na pierwszym planie. Uważam, że sadomasochistyczne zabawy to taki pretekst, który pokazał jak wiele granic człowiek (w tym wypadku kobieta) potrafi przekroczyć w imię miłości. W rzeczywistości film ukazuje wzajemną fascynację ludzi z dwóch różnych światów oraz narastające pożądanie między nimi, które w pewnym momencie przekształca się w niebezpieczną grę. Film miał również kilka fajnych dialogów więc to nie jest tak, że jedynie seks uprawiali. Wiem, że zaraz się tutaj zlecą "męscy specjaliści" i będą mnie krytykować, lecz ja naprawdę nie rozumiem tego wszechobecnego hejtu. Z czystym sumieniem oceniłam produkcję na 7, z czego jeden plusik więcej za zaskakujące zakończenie a drugi za świetny soundtrack. Nie mówię, że to jakieś arcydzieło, ale na pewno nie zasługuje na same jedynki. Zlitujcie się i bądźcie obiektywni...
Tak samo pomyślałam, że to po prostu film lekki z genialnie dobraną muzyką a nie arcydzieło na miarę festiwali filmowych:) ale przecież o to chodziło, co?
Totalnie popieram twoją opinię. Są przecież filmy, w których aktorzy grają naprawdę fatalnie i mają jedną minę przez cały film. Ten film tak jak wspominałaś nie jest jakimś arcydziełem zasługującym na oscara, ale jest po prostu dobry. Podobała mi się gra głównej aktorki, która inaczej pokazała Anę z takim dystansem humorystycznym wobec srogiej strony Greya.
Chyba oglądałyśmy dwa róźne filmy. Podczas seansu ludzie wychodzili z kina a reszta, która została zajęła się głośnym wyśmiewaniem poszczególnych scen. Nie słyszałam żadnych pozytywnych opinii po filmie. I jest mi przykro z tego powodu bo trylogię o Greyu, uważam za fajne babskie czytadło
U nas też się ludzie śmiali, ale nie szyderczo tylko po prostu niektóre sceny ich rozbawiły. Oceny po seansie były oczywiście mieszane bo film kontrowersyjny, więc tego się trzeba było spodziewać... ale z kina nikt nie wyszedł więc chyba nie było aż tak źle ;) Tak jak mówiłam, dla mnie ekranizacja jest całkiem niezła. Oczywiście oglądałam lepsze produkcje i to nie podlega dyskusji, lecz nie jest to znowuż AŻ taki gniot jak większość przekonuje.
Soundtrack genialny ! Film niczego sobie :) ksiazka lepsza, aczkolwiek bardzo chetnie obejrzalabym te ekranizjacje jeszcze raz. Szkoda tylko, ze film przeznaczony jest dla osob , ktore przeczytaly dzielo :/ bo niestety wielw trzeba bylo sie domyslac i laczyc z elementami z ksiazki. Zakonczenie ? zgadzam sie, ZASKAKUJACE :) nawet po przeczytaniu ksiazki nie spodziewalam sie takiej koncowki :) plus dla rezysera :) Bardzo dobra gra aktorska...nie jest to jakies (jak to uwazano) brudne , ostre porno na wielkim ekranie ;)
Świetna spójna opinia z którą całkowicie się zgadzam ! Również nie mogę zrozumieć tego całego hejtu skierowanego w stronę filmu , który został naprawdę solidnie zrobiony . Obsada choć mało znana ,to gra aktorska stała na dobrym poziomie, dialogi również ,sceny seksu dobrze osadzone w czasie i wyważone,a soundtrack świetny ! I to nie jest opinia wielkiej fanki Greya itd ,bo ani nie czytałam ksiazki ani jakoś się sama produkcja nie interesowałam ,po prostu poszłam do kina obejrzałam fajny melodrammat z nutka poczucia humoru . Także film jak najbardziej polecam, szczególnie panią ;)
Ja powiem tak: po części się z Tobą zgadzam- fajna muzyka, Dakota dobrze zagrała, sceny seksu mnie nie zgorszyły i nie było ich aż takie "straszne" jak myślałam, muzyka też była ok, no i na początku było nawet zabawnie. Niestety z każdą upływającą minutą film mnie zaczynał nudzić. Jakoś nie umiałam "wczuć się" w emocje głównych bohaterów, co zdarza mi się przy filmach, które są dla mnie dobre. Jestem naprawdę osobą, która płacze na co drugim filmie, a tu jakiś nic mnie nie ruszyło i nie była to kwestia negatywnego nastawienia, bo szłam na film z "czystymi myślami". A no i jeszcze jedna rzecz- może zostanę za to zjechana, ale nie uważam, aby pan Grey był przystojny. Reasumując, film mnie zawiódł, bo mnie nie poruszył, nie wzbudził we mnie większych emocji i wyszłam z kina trochę zawiedziona i znudzona. Widziałam sporo lepszych filmów, choć miały mniej oryginalną fabułę.