Jestem bardzo zawiedziony filmem. Najgorsze jest to,że widzę duży potencjał w fabule,coś ciekawego,intrygującego. Gdybym ja to reżyserował zrobiłbym z tego dobry dramat psychologiczny o zabarwieniu erotycznym,poruszył problem etyczny. Przede wszystkim jak dla mnie na całej linii polegli aktorzy. Dakota Johnson totalnie nie oddawała w szczery sposób emocji,nie wierzyłem w ani jedną jej reakcję,słąbiutko Jamie Dornan zaś do roli totalnie nie pasował. Już Colin Firth zrobiłby to lepiej.
Ktoś miał dobre fundamenty,pomysł,ale momentami film jest zabawny,jak komedia romantyczna i cała sala się śmiała a za chwilę próbuje być niebezpieczny a bohaterowie z ironii przechodzą w tekst wiktoriańskich damulek "oh nie Christianie!". Sceny erotyczne,które powinny być kontrowersyjne jak dla mnie są ugrzecznione i zrobione pod masową publiczkę, Najlepszą częścią całego filmu jest chyba soundtrack,piosenki pięknie wpasowywały się w sceny i dodawały wszystkiemu rozmachu m.in "Salted Wound " Sii chodziło mi potem po głowie cały dzień,w sposobie wyrażania emocji jest coś,czego zabrakło w grze aktorskiej. No cóż Bey,Ellie i Sia to za mało,żeby unieść cały film. Szkoda..