Poszłam do kina w walentynki się wyczilować przy głupawej komedii romantycznej, dostałam ciekawy, nienudny film, ze świetną grą aktorską, udanymi scenami erotycznymi, z bohaterem o bardzo ciekawej i bogatej psychice. I jak ktoś twierdzi, że ten film jest słaby, że aktorzy nie Ci, sceny erotyczne nieudane, że nic się nie działo to przepraszam bardzo, ale chyba oglądaliśmy inny film... Czyżby amerykańskie kino akcji wyprało ludziom mózgi na tyle, że 2 godziny zagłębiania się w czyjąś psychikę jest nie do przeskoczenia? Czyżby film był za trudny do przyswojenia dla kinomanów z ADHD wychowanych na amerykańskiej papce?
Jeśli ktoś nie czytał książek, to nie widzi tak naprawdę najważniejszego: Cała trylogia nie jest tylko o seksie, a przede wszystkim pokazuje jak mężczyzna potrafi zmienić się pod wpływem miłości, jak z człowieka mimo wszystko zakompleksionego, przemienia się w kochającego mężczyznę. Ja osobiście uroniłam kilka łez gdy pozwolił w końcu jej się dotknąć.. Wspaniałe książki, wspaniała 1 część, niecierpliwie czekam na kolejne, oby w tak dobrym smaku zostały nakręcone jak ta.