Tylko tyle mogę napisać na temat tego filmu. A chyba najbardziej ze wszystkiego rozczarowała mnie gra Dakoty Johnson. Film bardzo rozdmuchany, bez większego sensu, bez większego celu, taka opowieść o niczym. Wracając do gry aktorskiej Pani Johnson, to niestety w mojej skromnej ocenie, nie sprostała zadaniu. O ile w niektórych scenach wszystko wygląda dość naturalnie, o tyle w scenach np, smutku, wygląda to dość komicznie, szczególnie utkwiła mi w pamięci scena kiedy leży w łóżku odwrócona tyłem do Greya, niby wielka rozpacz, a z tej wielkiej rozpaczy, pojawiły się tylko... sztuczne łzy.