Przeczytałam całą trylogię o Grey'u i niestety nie rozumiem dlaczego książka ta cieszy się tak wielkim wzięciem. Sam pomysł (mówię tu o postaci Chrsitiana Grey'a) całkiem
ciekawa, jednak reszta postaci jest oklepana. Postać Kate, Ray'a, a nawet główna bohaterka - Anastasia są bardzo schematyczne. Opisy doznań seksualnych młodej
dziewczyny zaczęły mnie nudzić już w połowie pierwszej części. Irytowało mnie, gdy bohaterka cały czas paplała o "wewnętrznej bogini", bądź nadużywała zwrotów takich jak "o
Barnabo". Poza tym postacie mieszają się z bohaterami tak oklepanego i nudnego już "Zmierzchu". Mówię tu o postaci Greya, matki Anastasi, Ray'a, czy choćby siostry
Christiana. Myślę, ze ekranizacja tego "pornosa na papierze" może po raz pierwszy pokazać, że film może być lepszy niż książka.
Na koniec dodam, że przykro mi, że tak ciekawy pomysł na książkę został tak popsuty. W końcu to mogła być dobra książka :)
To i tak jesteś wytrwała, bo przeczytałam tylko pierwszą część i drugiej raczej nie przeczyta. Sama tematyka jest ciekawa, ale sposób w jaki jest to napisane irytowało mnie bardzo. Kiepsko napisana. Okropność.
Popieram. Ten fenomen mnie nawet przeraża. No bo, na litość boską, Grey to psychopata i to nie dlatego, że lubuje się w BDSM. Jest psychopatą, bo jest zaborczym dupkiem - żeby nie użyć mocniejszego słowa - prześladującym młodą dziewczynę od początku książki. Bez jej zgody namierza jej położenie dzięki jej komórce, podsuwa do podpisania niezgodny z prawem pakt, po którym ma być ona jego niewolnicą, a gdy ta żartem mówi, że go zostawia, włamuje się - powtarzam - włamuje się jej do mieszkania. Nie wpuszcza go ani Ana, ani jej współlokatorka Kate, sam sobie wchodzi, bo choć nie ma do Anastasii żadnych praw - nie podpisała jeszcze kontraktu, po podpisaniu też zresztą żadnych praw by nie miał, by tak ją traktować - uważa za stosowne ją ukarać za ten głupi żart. I nie, wcale nie wymierza jej klapsów, on ją po prostu gwałci(już wcześniej jej tym groził). I nie wmówicie mi, że ona się na to zgodziła, bo Ana przez całą książkę czuje się przez niego zastraszona, a mimo to uparcie z nim jest. Ja nie wiem, co ta dziewczyna ma z głową i nie będę się nad tym zastanawiać, bo to jednak postać fikcyjna. Bardziej mnie martwi, co autorka ma z głową.
To po prostu chora, obrzydliwa książka, która uparcie próbuje nam wmówić, że taki toksyczny związek jest normalny. BDSM jest fajne, ale gdy żadna ze stron nie boi się drugiej, która jej grozi i w rzyci ma jej zdanie. Podczas całej tej kary, Grey ani razu nie zapytał się jej, czy to jej odpowiada, czy ma przerwać, a tak zrobiłaby każda osoba dominująca(chociaż wątpię, czy i tak by przerwał). Ale co to jego obchodzi, ma to gdzieś, liczy się tylko on i to jest chore. To był najzwyklejszy gwałt z włamaniem, a to tylko jedna z wielu takich uroczych wstawek.
Podziękuję, na sam widok tego czegoś mam ochotę wymiotować. Nawet do empiku już nie wchodzę, bo już na początku sklepu widzę cały stosik trzeciej - oby na prawdę ostatniej - części.
zgadzam się ta książka jest bardzo przeciętna. Pierwsza część jest dosyć ciekawa, ze względu na dosyć interesujący temat. W drugiej części ma się wrażenie, że główni bohaterowie tylko żyją seksem, a ostatnia to juz typowy Harlekin :/. Można powiedzieć, że jest to kolejna trylogia w której powinno się zaprzestać czytanie na pierwszej części aby nie psuć obrazu całej tematyki.
Ja przeczytałam całe 3 części. Książka bardzo mi się spodobała już od samego początku. Zainteresowały mnie losy tych bohaterów, ten cały Jack Hyde, który się mścił, Elena, ciąża Any itd. Natomiast irytował mnie ich sex, który uprawiali kilka razy dziennie, bo ileż można. On ją tylko dotknął w ramię, a ona jęczy i już jest gotowa. Co do tego, że liczył się tylko on, to według mnie nieprawda. Przecież ustalali nie raz hasło bezpieczeństwa. Ona się na wszystko zgadzała, na te różne jego widzimisię. Była sytuacja, że użyła hasła i on od razu przestał i przepraszał.
masz rację, pierwsza część jest jeszcze w porządku i właśnie też śmieszył mnie fakt, że wystarczyło, że na nią spojrzał. Ok, owszem, są mężczyźni, którzy są na tyle pociągający, że łatwo się przy nich podniecamy, no ale na boga to z jakimś czasem mija (zwłaszcza jeśli uprawia się seks kilkanaście razy dziennie -,-) :D Osobiście uważam, że mąż autorki widocznie nie zaspokaja jej w żadnym stopniu i bardzo jej brakuje ostrego "pieprzenia" bez hamulców
Ja nie chcę nic mówić ale to że tak powiem fizycznie nie możliwe żeby mężczyzna w takim tępie sie regenerował.. Jak była taka scena chyba gdzie w przeciągu jakiejś godziny robili to 4 razy... no sorry... Nawet najlepsi potrzebują odpoczynku..
szkoda tylko, że niewinne dziewczyny, które sięgają po tą książkę zachwycają się nią i marzą o tym, aby kiedyś je ktoś tak traktował (no bo przecież oczywiście Grey kochał Anę, na pewno!) i nie będą w tym widziały nic złego. Książka, która nie wnosi więcej niż pornol z wysokim okrucieństwem
Mimo, że książka mi się podobała, to potrafię rozróżnić dobry charakter od złego. Grey był poniekąd i taki i taki. Jedyne co mi się podobało w Greyu, to to, że potrafił być czuły, opiekuńczy, troskliwy, cieszył się jak Ana wydawała dużo pieniędzy (który facet byłby z tego zadowolony;p;p) a tak to wiadomo, że bardzo przesadzał, miał zmienne nastroje, był bardzo zazdrosny itd. i wcale nie chciałabym mieć takiego faceta, chyba, że miałby te cechy charakteru, które wymieniłam na początku;p. Będąc na miejscu Any, starałabym się go zmienić, a gdyby się nie udało, byłabym zmuszona go zostawić, bo na dłuższą metę bym tego nie wytrzymała.
Wiesz co? Myślę, że bardziej od zachowania Greya(lubię takich bohaterów jeśli nikt nie usprawiedliwia ich zachowania) przeraża mnie to, że książka próbuje mi wmówić, że to normalne, choć nawet Ana kilkukrotnie zdaje sobie sprawę, że facet jest niebezpieczny, że się go boi i nie odpowiada jej do końca bycie uległą mu osobą. Ale potem wpieprza się ta cała wewnętrzna bogini(sic!) i całe racjonalne myślenie szlag trafia. A szkoda, bo książka byłaby ciekawsza, gdyby poszła inną zupełnie drogą.
Poza tym denerwujący jest fakt, że Ana jest taka niewinna, aż za bardzo. Serio, gdzie ona się uchowała, że nie wiedziała o tym, że może mieć erotyczne sny? Ona zdaje się nawet nie wiedzieć, co to jest masturbacja. Okej, nie wszyscy się masturbują przed swoim pierwszym razem, ale słyszeć chyba o tym słyszała? Tymczasem wydaje się tym faktem kompletnie zaskoczona, no błagam. Autorka zdecydowanie przesadziła z tą niewinnością. Nie wiem, czy zrobiła to po to, by Grey wypadał przy Anastasi na jeszcze bardziej zboczonego, ale nie zdało to egzaminu.
A ja ci powiem tak..... Najgorsze w tym wszystkim jest to że Grey się zmienia.... ulega Anie... Zamiast byc tym psychopatą i brutalem. w 2 czesci on idzie na jakieś ugody i inne bzdety pojawiają się "kwiatki i serduszka". Ana sie od niego uzależniła i ta opowieść była by o wiele ciekawsza gdyby Grey był " bezwzględną świnią" i wykorzystywał jej naiwność. Bo ona by się zgodziła na wszystko... Ale cóz autorka woli słodkie sranie w banie, że tak się brzydko wrażę niż cos wciągającego i innego... Woli happy end od rzeczywistość iw której takie słodkie zakończenia są nierealne....
Standard. Czysta, bezwarunkowa miłość Mary Sójki odmienia zimne serduszko tego złego i zmienia go w zmiękłą kluchę, a potem razem hasają po zielonej łączce w towarzystwie kucyponków.
Sama nie miałabym nic przeciwko, gdyby Grey był psychopatą cały czas i wykorzystywał Anę, ale ona też musiałby być nieco ciekawszą postacią, bo tą swoją głupotą, naiwnością i niewinnością czasami obrzydza mnie bardziej niż Grey.
Ano dokładnie....Tylu juz było urokliwych kochasiów ktos mógłby zrobić jakiegos całkowitego popaprańca i walnąć nieszczęśliwe zakończenie...
Zdaję sobie sprawę, że ta książka nie jest zbyt ambitna.... ale niektórzy przesadzają z tą nagonką... Osobiście jak mi się coś nie podoba to nie czytam, nie oglądam i nie marnuje swojego czasu.
Nie wiem co złego jest w pozytywnych zakończeniach? :).. aż wrócę myśli Pata z "Poradnika pozytywnego myślenia" Świat jest wystarczająco ciężki, (przytłaczający ) to chociaż (czasami) książki, czy filmy mogą się dobrze kończyć .
Nie wiem czy widziałaś, ale jak coś to polecam "9 i 1/2 tygodnia" podobna tematyka, a zupełnie inaczej się kończy
Ktoś o zdrowych zmysłach w końcu tutaj napisał.
Jestem tego samego zdania - niby gniot, pornos, romansidło ale każdy o tym mówi, czy się podoba czy nie...
Taki był zamysł i powiódł się w 300%. Książka miała dobry PR i dzięki temu wszyscy o niej dyskutują.
Bez względu na opinie...
Tak jak poprzedniczka: bieg życia codziennego jest na tyle przytłaczający, że dlaczego nie czytać takich opowieści? Ubarwiają, wywołują uśmiech, wyostrzają zmysły...
Dla wielu, ta książka będzie niebezpieczna... Podatnych na sugestie...
Ale czy to ta książka, czy ktoś w ich życiu wpłynie na tyle, to będzie to oznaczać jedno, a przy okazji słabsi zostaną wyeliminowani...
Ha, ha dokładnie! tak bardzo liczyłam na to, ze tym razem nie będzie szczęśliwego zakończenia no i się przeliczyłam...
Sama się na to godzi! To ona daje mu na to przyzwolenie. Ludzie są różni, a ta książka jest na to dowodem.
On jest zupełnie normalnym facetem wiedzącym czego chce, i jasno określającym swoje potrzeby.
Ona zachłyśnięta chwilą ( jak każda z nas kiedyś ) pozwala na kroki niedopuszczalne dla mnie , czy dla Ciebie...
Książka irytuje sposobem w jaki jest napisana, choć może błąd jest w tłumaczeniu, ale sam jej temat jest dla mnie dobry.
Film może okazać się w tym przypadku, lepszy niźli książka.
Tak czy siak, trylogię kończę i z niecierpliwością czekam na ekranizację, choćby to miało być moje najgorzej wydane 20 zł w życiu :)
Nie rozśmieszaj mnie. Czytałam tę książkę w oryginale i fakt, Ana na to wszystko się godzi, ale łatwo jest zauważyć, że ona się tego wszystkiego boi, a Grey ma to gdzieś. Przykład?
Ana wysyła mu maila, w którym żartem mówi mu, że to koniec. Co on robi? Włamuje jej się do domu, przekłada przez kolano i serwuje lanie. Niby nic, normalka w BDSM, ale zwróć uwagę na zachowanie Any. Jest zastraszona, kładzie się tylko dlatego, bo boi się czegoś gorszego. W pewnym momencie, gdy Grey wymierza jej karę, Ana próbuje uciec, nie chce tego bólu - o czym wcześnie mu mówiła, że nie życzy sobie bicia - Grey jednak nie pozwala jej uciec i dalej ją tłucze, o wiele za mocno jak dla początkującej osoby. Mam tu na myśli Anę, która nigdy wcześniej nie została przez nikogo uderzona.
Co Grey robi potem? Gwałci ją. Nie bójmy się tego nazwać po imieniu, to jest gwałt, a Grey uważa, że Ana do niego należy, choć nie podpisała jeszcze kontraktu – dlatego też nie miał żadnego prawa jej bić. Ana dalej tego nie chce, wielokrotnie wspomina, że Grey ją przeraża, ale ponieważ jest zapatrzoną w niego idiotką(dawno nie spotkałam tak głupiej bohaterki), dalej z nim jest. Grey jeszcze próbuje wmówić jej(oraz czytelnikom), że to jej się podobało, bo była mokra, gdy jej to robił. Ciekawe czemu, panie Grey. Może dlatego, że jeszcze nie doszła do siebie po ostatnim seksie, zanim wyszedłeś?
Inny przykład? Ana w pewnym momencie książki(chyba przy okazji wyjazdu do matki) wysyła mu maila i mówi, co jej się nie podoba w tym związku. On jej wtedy odpowiada, że to przecież ona kieruję całym związkiem i jeśli jej się coś nie podoba, to przestanie(jakoś prezentów nie przestał jej sprawiać, choć Ana ich nie chciała), tylko że parę rozdziałów wcześniej, pomimo jej niechęci dobiera się do niej u swoich rodziców. Tutaj znowu przychodzi przykład kary. Powtarzam, Ana się na nią nie zgadzała i choć Grey, jako dobry dominujący dbający o jej komfort i bezpieczeństwo powinien tego nie praktykować, a już na pewno nie tak gwałtownie już od samego początku, ma to standardowo gdzieś, liczy się tylko on.
Także nie, to nie jest normalny facet(chodzi do psychiatry, przypominam). Normalny facet szanowałby swoją uległą, bo taki jest jego obowiązek. W innym wypadku to jest znęcanie się i przemoc, a Grey powinien już dawno oglądać świat zza krat.
Nie wkurza mnie jego BDSM, to fajne praktyki za obopólną zgodą. Wkurza mnie jego charakter. To egoistyczny buc, który traktuję Anę jak zabawkę(to ja doprowadziłem cię do wszystkich orgazmów!!!) i wcale nie jest przy tym seksowny(zabiera jej majtki, serio? Po co mu? Żeby sobie robić dobrze, gdy jej nie będzie?) ani zabawny. Tutaj się powtórzę, byłby to ciekawy motyw na książkę, gdyby Ana próbowała mu się wyrwać, uciec od niego i od jego uroku. Zamiast tego podażą ślepo za nim bo... jest przystojny i bogaty. Dla mnie to żadna miłość. Jak mogę za taką uważać związek, w którym jedna ze stron panicznie boi się reakcji drugiej, a nawet najmniejsza odmowa wiąże się z karą?
Przeczytałam tę książkę(tylko pierwszą część) tylko dlatego, że jak coś zaczynam, to kończę. Jeszcze nigdy nie byłam tak wdzięczna bibliotece za posiadanie jakiejś książki, bo nawet grosza bym na nią nie wydała.
Nie no proszę Cię jaki gwałt??? Na prawdę nie mam nic przeciwko tej książce (może poza tym, że językowo jest uboga) miałam okazje przeczytać ją w oryginale i po polsku i tam ani słówkiem nie jest wspomniane o gwałcie. Ana to niedoświadczona dziewczyna sama nie wie co jej się podoba, a co nie. Grey wymierzył jej tzw. kary z 'klapsem' chyba dwa razy .. (osobiście za chińskiego boga na to bym nie poszła,ale) pierwszy raz to był raczej test i dla niego i dla niej. Ana zrozumiała, że to nie dla niej, on że będzie z nią inaczej jak z wcześniejszymi uległymi. A tzw 'ucieczka' to raczej było sobie takie pogrywanie z Christianem, (jak ktoś nie czytał ostrzegam) co doprowadziło to do ostatecznego zbadania granicy bólu u bohaterki... odeszła, a to tak zdruzgotało Ch.G. że nawet mu nie głowie były takie zagrywki.
Jakoś nie uważam, że Ana panicznie się bała Greya ... nie wiedziała, jak On może zareagować na taką, czy inną sytuację, ale to było i po jednej i drugiej stronie .. W 'tradycyjnych związkach' w sytuacji gdy poznajemy się z nowym partnerem również pojawia się niepewność.... Ja nie mówię, że wszystkie zachowania bohaterów mi się podobały, tak teoretyzując sobie to często postąpiłabym inaczej niż bohaterka.....Ale paniczny strach i gwałt to już spora hiperbola.
Nie powiesz mi chyba, że włamanie i seks za nie do końca obopólna zgodą to nie gwałt? Ana nie do końca go chciała, robiła co Grey kazał, bo się go obawia. Powtarza to wielokrotnie w książce - przynajmniej w oryginale - za każdym razem dosadnie. Nawet w jednym mailu się do tego przyznaje. To nie jest zwykła niepewność tylko strach przed tym, że Grey znowu ją uderzy.
Takie klapsy, to on mógł wymierzyć doświadczonej w tych zabawach kobiecie, a nie dziewczynie, która dwa tygodnie wcześniej nie wiedziała co to orgazm. W innym przypadku to zwykły sadyzm, od którego Ana próbowała uciec, podnieść się z kolan Greya, co już powinno być dla niego znakiem, że powinien przerwać - bo pojęcia hasła bezpieczeństwa to jej za bardzo nie wytłumaczył, Ana na początku nie wiedziała, co to jest.
Pogrywanie, na które Grey reaguje całkiem serio. On nie wie, co to żart, dlatego przyleciał wściekły do Any i wymierzył jej tę karę - test to to nie był - choć nie miał prawa, żadnego. On po prostu wykorzystuje Anę, która jest głupia i naiwna, i zakochana w nim po uszy, chociaż Grey wzbudza w niej lęk. Tak więc ona może i go kocha, ale on? Wątpię. Jego zachowanie świadczy o zwykłej obsesji - patrz namierzanie jej telefonu, śledzenie jej nawet gdy była u matki i kupowanie jej drogich prezentów, których ona nie chce. Kolejny przykład tego, że Grey ma w rzyci zdanie Any.
Tam mowy nie ma o żadnym włamaniu, Kate wpuściła go za każdym razem ... a gwałcie tym bardziej. Odnosząc się do jednej sytuacji (którą pewnie masz na myśli) padają słowa z ust Christiana " Trust me? he breathes." i reakcja Any "I nod," - dla mnie to jest zgoda na działanie.. Zgodzę się, że bała się bólu wynikającego z kary, ale nie samego Christiana .... w większości te jego gierki mega ją kręciły, a w między czasie pojawiły się po obu stronach uczucia.
Warto byłoby przeczytać dwie następne części, może to wyjaśnić "nieszablonowe" zachowanie Greya, ale skoro Ci się nie podobała pierwsza nie zmuszam do reszty.
Zwyczajnie Ty masz swoje zdanie, ja swoje.
Kate go wpuściła? W takim razie autorka zawaliła sprawę, bo słowem o tym nie wspomina. Sama Kate też jest zdziwiona obecnością Greya - który nawiasem mówiąc jej się nie podoba.
Masz rację, mamy zbyt różniące się zdania, choć znam parę osób, które tak jak ja widzą tam wiele działań Greya, na które Ana mu nie pozwala, więc bierze to sobie siłą. Ale nawet gdyby nie to, książka wciąż pozostałaby słaba, bo ma słaby styl, debilnych bohaterów Zmierzchu z przemienionymi imionami i zachowaniem oraz marne sceny seksu i BDSM w wersji wyjątkowej wersji light. Tak więc gdyby Grey byłby normalny, a Ana nie tak naiwna, to wciąż byłby gniot.
:) Ja też znam kilka osób, które nie widzą nic strasznego w tej książce (poza faktem oczywistym stylu jej napisania).
Na prawdę nie ma co się nadmiernie denerwować tą książką ;)
Może to trochę przesada z tym "gwałtem" i "włamaniem", ale poza tym się zgadzam. Nie dotrwałam do końca książki, a po lekturze połowy zrozumiałam otwartą krytykę internautów. Książka jest po prostu niesmaczna, a kreacja głównej bohaterki tak żałosna, że nie wiem jak to skomentować. Co mniej więcej 5 zdań pojawia się: "O święty Barnabo!" albo absolutnie idiotyczny tekst o radości, ekstazie, niezadowoleniu i innych pierdołach, emocjach "wewnętrznej bogini". Przy "50 shadows of Grey", "Zmierzch" wydaje mi się literaturą dla ambitnych, po prostu tak złej i zniesmaczającej książki nie miałam wcześniej w rękach. Relacja głównych bohaterów nie ma nic wspólnego z dodaniem pikanterii do życia erotycznego, a jest zwyczajnie chora i jeśli właśnie o czymś TAKIM marzy autorka (sama w wywiadach opowiadała, że jej inspiracją w pewien sposób były jej fantazje na ten temat) to ja podziękuję tej Pani... A jeśli chodzi o film, to może coś z tego wyjdzie, bo żeby nie wyszedł pornos muszą sporo wyciąć z tej "powieści" - może wtedy ta historia nabierze sensu.
Kurcze, ja też przeczytałam wszystkie 3 ( chociaż w trzeciej cukierkowej części miałam poczucie, że czytam z obowiązku a nie dla przyjemności). Również nie rozumiem fenomenu, ale niektóre osoby wypowiadające się w tym wątku grubo przesadzają. Tzn. Ana jest dorosłą Kobietą i nie musi się spotykać z Grayem jeśli nie chce a poza tym ona jest narratorem i sama mówi o swojej ekscytacji i przyjemności jaką z tych spotkań ma więc nie przesadzajmy tu z gwałtami itd. Problem jak dla mnie stanowi to , że Ana, która opisana jest jako dwudziestokilkulatka ma mentalność i usposobienie 17 latki i tak ją widziałam pod czas czytania książki. Jest niedoświadczona i infantylna ( Nawet koleżanka musiała jej doradzić żeby przed randką ogolić nogi i pachy....Błagam) Nie umie się ubrać ani wymalować a jej niektóre komentarze są po prostu okropnie dziecinne. Christian natomiast Niby ma 27 lat, ale jak czytam książkę to widzę raczej takiego 33 latka ( co powoduje, że mam wrażenie, że różnica wieku jest między nimi nieprzyzwoita chociaż wcale tak nie jest) , który jest tak przystojny, że wszystkie kobiety zapominają języka na jego widok i się rumienią- kurcze jakoś mało wiarygodne mi się to wydaje bo na widok Pattisona czy Bibera też kobiety szaleją, ale tylko niektóre bo są gusta i guściki i nie mogę uwierzyć, że ktoś ma taki urok, że działa na wszystkich. Zmierzając do sedna sprawy tak długo jak Szary jest mrocznym i skomplikowanym zboczeńcem tak długo książka jeszcze wydaje mi się ciekawa bo liczę na jakieś studium psychologiczne jego postaci. Niestety w połowie drugiej części odkrywa się całkowicie i daje się przekabacić i w sumie staje się zwykłym, nudnym bohaterem który co pół strony mówi uochanej jak ją kocha i jak jej potrzebuje. I w tym momencie robi się masakra. Dialogi ciągle te same -kocham cię i ci potrzebuje- ja ciebie też - nie zostawiaj mnie nigdy- nie zostawię cię przecież wiesz......................................Boże w kółko to samo. W ogóle słownictwo w książce pozostawia wiele do życzenia - za każdym razem jak czytam o "rozrywaniu foliowej paczuszki" to już nie daje rady a sceny seksu też robią się nudne i za każdym razem o się z nią drażni a ona prosi . Książkę czytało mi się ok zwłaszcza pierwszy tom i uważam, że akurat "bagaż życiowt Garya" to najciekawsze co w tej książce jest reszta to jakaś infantylna powieść dla małolatów aczkolwiek zabawna. Ciekawa jestem filmu