Byłem w kinie na tym gniocie i ciężko właściwie powiedzieć o czym to jest. Nasunęło mi się pytanie do was: po co była ta umowa pomiędzy panem a uległą? Co ona dawała, że tak mu zależało na podpisaniu przez nią tego gówna? Przecież jakby chciała żeby ją naku**iał biczem to by ją nakur**ał, jakby chciała mu dac to by dała i w drugą stronę. Chciałby z tym iść do sądu jakby się nie godziła na karę? Więcej sensu by to miało jakby spisali w obecności notariusza he he
Na podstawie książki: Oboje wiedzieli, że umowa nie ma żadnych podstaw prawnych, a po to była tylko, aby określić zasady. Na co się godzą, na co nie. Tak to można krótko ująć.
W książce umowę pisali jego prawnicy, więc na pewno nie miala zadnych podstaw prawnych? Poza tym bylo tez tam zobowiazanie do dyskrecji, wyłącznosci, ze ona miala dbac o siebie itd.
Nie miała żadnych podstaw prawnych, Christian to tłumaczył w pierwszej części :)
Umowa (pan/ uległa) określała granice i to, czego on od niej oczekuje i nie miała podstaw prawnych, to było między nią a nim, (dlatego te negocjacje). Natomiast NDA (umowa o zachowaniu poufności) już miała.
Czyli jeżeli bohaterka podpisała ją w pełni (jest to możliwe, bo zbyt bystra nie jest) zgadzając się równocześnie na fisting analny to bohater mógłby jej wsadzić całą łapę do tyłka, a ona z tym nic nie mogłaby zrobić?