aktorzy, muzyka, zdjęcia oraz wszelkie inne aspekty tego filmu spełniły moje oczekiwania, a nawet je przewyższyły.
Nie bądźcie tacy cholernie prozaiczni, to tylko film, a nie kalka prawdziwego życia przeciętnego zjadacza chleba. Alegoria naszych cichych pragnień, większość kobiet marzy o atletycznie zbudowanym, szorstkim a przy tym czułym mężczyźnie. Grey Jamie'go Dornana ma w oczach coś dzikiego, pierwotnego, (cos czego nie widziałam u niego w innych filmach). Mężczyźni za to marzą o nieporadnej kobiecie, ktorą mozna sobie wychować od podstaw, przy ktorej można poczuć się prawdziwym mężczyzną.
Komentarze facetów przypominają mi trochę nienawiść do dawnego amanta Rudolfa Valentino, który w swoich filmach grywał role mężczyzny brutgalnego, ale też romantycznego, z wielkim temperamentem i pasją. Kobiety oczekiwały od swoich mężczyzn prezentowania podobnej mieszanki, co ich frustrowało i wzbudzało sprzeciw, co przelewali potem na tegoż aktora. Za sprawą szału na serię książek o Greyu mężczyźni ponownie mogą czuć się przyparci do muru, co powoduje u nich agresję i pogardę dla infantylizmu w filmie i książkach.
hahhaha ...nie no sorry......hahaha serio?
"to tylko film, a nie kalka prawdziwego życia przeciętnego zjadacza chleba" - Fakt. Niesamowicie bogaci kolesie którzy nie wiadomo czym się zajmują , posuwają wszystko co się rusza i przy okazji lubią lasce przyłożyć w łóżku raczej rzadko się trafiają :P A już jak lecą na typową szarą myszkę to ho ho (taki typowy syndrom filmowy - ona biedna, on bogaty i się muszą dotrzeć)
"Grey Jamie'go Dornana ma w oczach coś dzikiego, pierwotnego" Grey Jamie'go Dornana nie ma nic w oczach. Po zobaczeniu go w tym filmie uznałam go za beztalencie. Ale... obejrzałam za to "Dawno dawno temu" gdzie gra w pierwszym sezonie. I okazuje się ,że można,że potrafi . Widać w tym gniocie(50-ciu) nie mógł się wykazać.
Co do dalszej części - Widziałam tyle samo negatywnych komentarzy zarówno od facetów jak i od kobiet. Dornan nie jest żadnym amantem więc porównanie do Valentino jakoś mi nie pasuje.
"Mężczyźni za to marzą o nieporadnej kobiecie, ktorą można sobie wychować od podstaw, przy ktorej można poczuć się prawdziwym mężczyzną." No jeśli facet musi swoją kobietę upokarzać, karać i kontrolować każdy jej krok żeby się poczuć mężczyzną to ma problem ,a nie jest zajebisty.I nie, to nie jest tak ,że Anie to się podobało. Owszem przyciągał ją, ale nie jego "ukryte pragnienia". Sama stwierdziła ,ze robi to tylko dla niego. A przy okazji pierwszej poważniejszej kary uciekła. Nie widzę sensu wzdychania do P. Greya. Nakręcają się na niego mamuśki które są pewne ,ze już nic w życiu nie przeżyją. Młode na niego lecą bo to takie fajne, inne i wgl. Powtórzę już stary na tym forum argument : Gdyby był brzydszy ,a pokój bólu umieścił w przyczepie kempingowej laska prędzej by zadzwoniła po policję niż ściągnęła majtki.
I na koniec : "aktorzy, muzyka, zdjęcia oraz wszelkie inne aspekty tego filmu spełniły moje oczekiwania, a nawet je przewyższyły. "
Nie wiem jakie masz standardy ,ale muszą być niskie.
Po pierwsze chciałam napisać, że doceniam czas, który poświęciłaś na przeczytanie mojej opinii i skomentowanie jej.
Jeżeli idzie o dobór aktora odtwarzającego rolę protagonisty - nie wiem, czy był najlepszym kandydatem. Wiem jedynie, że spodziewałam się, że jego widok będzie mnie cały czas kłuł w oczy podczas seansu, a tak nie było. Dobrze wszedł w rolę osoby panicznie zamkniętej w sobie, twarz nie wyrażająca zbyt wielu emocji była w tym przypadku atutem, bo w pewnych scenach mógłby się narazić na śmieszność. Jestem w stanie dostrzec to co miało byc przekazane, ale rozumiem, że nie każdego to musi przekonywać.
Wiedziałam, że moje odniesienie do Valentina bedzie opacznie zrozumiane. Nie porównywałam do konca dwóch aktorów, bardziej chodziło mi o otoczkę jaka była wytworzona wokół Rudolpha Valentino za sprawą filmu 'Szejk' z 1921 i porównanie dotyczyło książkowego pierwowzoru Greya. W filmie 'Szejk' Valentino gra brutalnego prymitywa, który porywa brytyjską kobietę i wg książki ją nawet gwałci, w filmie na jej kanwie nie jest jasno powiedziane, co wydarzylo się gdy ekran zasnuł się na chwilę czernią. Angielka usiłuje kilkakrotnie uciec i za każdym razem wpada w tarapaty z ktorych ratuje ją szejk. Przy ostatniej próbie szejk ponosi poważne rany. Kobieta uzmysławia sobie, że szejk posiada pewne pokłady wrażliwości i zakochuje się w nim. Rola ta zrobiła z Valentino jeszcze wiekszy symbol seksu, niż po 'Czterech jeźdźcach apokalipsy', w ktorych już reprezentował typ szorstkiego romantyka . Dlatego uważam, że porównanie postaci Greya i szejka jest jak najbardziej na miejscu.
W obu przypadkach, mimo oczywistego okrucieństwa, wzbudzali w kobietach jednocześnie tkliwość i pożądanie.
Moje oczekiwania co do tego filmu były drastycznie niskie, więc nie było ciężko im sprostać. Nie uważam, że to arcydzieło, ale przy odrobinie dystansu można spełnić z tym filmem przyjemny wieczór. Ja go potraktowałam jak zwykle romansidło, zdecydowanie większe emocje wzbudziło we mnie np 9 i pol tygodnia.
A bo widzisz. Ja czytałam wszystkie książki - które były straszne. Oglądając film pewnie mimo wszystko porównywałam. Sam jako romansidło (choć nudne i raczej bezbarwne) był ok. Jako adaptacja słabej książki był jeszcze słabszy.
Próbowałam przeczytać pierwszą część i to była jakas grafomania... Tragedia. Nie przebrnęłam przez nią
Zdradze Ci swój sekret - w 2 i 3 omijałam sceny seksu bo były nudne, przewidywalne i jeśli jeszcze raz usłyszę o mojej wewnętrznej bogini to rzygnę.