Jackie Chan w roli dramatycznej. To właściwie jeden z ostatnich filmów Chana w którym nie ma elementów komediowych (dopiero po roku 2000 wrócił do swoich niekomediowych początków). Wcześniej grywał role dramatyczne, ale filmy te nie były jakoś specjalnie wybitne. Tutaj jednak wyczuwam perłę. Niby wszystko to samo: zemsta, ciemne interesy, dużo walk, sztuczne włosy... Ale. Nie umiem tego wytłumaczyć. Chyba jedyny film z Chanem, który dostał mi się gdzieś tam pod skórę. Oglądałam już dziesiątki filmów z nim, dobrze się na nich bawiłam, zachwycałam się choreografią walk (zakochałam się w tej sztuce na amen), ale żaden z nich mnie nie poruszył. Uwielbiam "Pięść Smoka". Nie rozdaję 10ątek na prawo i lewo, ale tutaj nie umiem już dać mniej. Moim zdaniem w tym filmie Jackie pokazał wyżyny swojego talentu aktorskiego (dramatycznego) i - niestety - nigdy wcześniej ani (póki co) nigdy później nie udało mu się wspiąć tak wysoko (choć w "Incydencie" był blisko).
Przecież w "Sercu smoka" i "Protektorze" z 1985 r., a także "Przestępczej opowieści" z 1993 również miał poważniejsze role. "Więzień" też na pewno nie jest komediowy.
Za to komediowe są chyba wszystkie przed Pięścią smoka.
Gość coś zdrowo pokręcił.