Film jest ślicznie zrobiony, ale nie podobało mi się, że Bella nie miała kiedy zakochać się w Bestii. Właściwie mieli trzy sceny - pierwsza to sprzeczka przy kolacji, druga gdy Bella ucieka, a Bestia ratuje jej życie i trzecia, gdy na końcu Bestia pyta ją, czy jest szansa, że Bella go kiedyś polubi (swoją drogą ta scena, to chyba jedna z najlepszych scen filmowych, jakie widziałam). "Pan Lasu", olbrzym, łania - niepotrzebne to wszystko. Wystarczyło rozbudować wątek poznawania się Belli z Bestią, trzymać się oryginalnej treści bajki i skrócić do 1,3h.