Ogladajac film "Piekny umysl" zastanawialem sie czy Russel Crowe stworzy jeszcze kiedys lepsza role niz w tym filmie?"Informator",potem wielka kreacja w "Gladiatorze" i znow wielki wyczyn aktorski -- John Nash.
Ten utalentowany australijczyk w kazdej nastepnej minucie trwania tego filmu ,swa kreacja, zabieral mnie w niezwykla podroz--do wnetrza chorego umyslu.Chorego ale genialnego i poruszajacego--pieknego.Kazdy gest jaki wykonuje Crowe,sposob mowienia,poruszania sie, jest dowodem jego wielkiego kunsztu aktorskiego.On nie gra tego wybitnego matematyka,on sie nim staje,tu tkwi tajemnica potegi tej roli--banalne wytlumaczenie ale prawdziwe.
Sam film jest bardzo dobry,choc Ron Howard ,miejscami, nie ustrzegl sie przed nadmierna ckliwoscia(aczkolwiek moze takie bylo zycie owego Nasha).Film momentami "zalatuje" schematyzmem typowym dla amerykanskich filmow biograficznych.Jest to jednak malo odczuwalne,gdyz film naprawde przejmuje widza(rezyser trzyma nas w napieciu).
Waro zwrocic uwage na zyciowa partnerke tytulowego bohatera,grana swietnie przez Jennifer Connely.
Obraz ten jest wielce wart polecenia,chocby dlatego aby sobie uzmyslowic jak straszliwa jest(jak nic innego)choroba psychiczna i jak za pomoca milosci mozna ja pokonac.9/10