Jestem trochę rozczarowany. Scenariusz dobry, aktorstwo świetne ale nic specjalnego nie zobaczyłem. Wszyscy zachwycają się że John Nash to taki mądry człowiek a jednocześnie nieuleczalnie chory. Przez cały film reżyser opowiada o wyczynach Nasha ale tak konkretnie to nie wiemy o co chodzi: widzimy tylko szeregi cyferek i wzorków, no może ze dwie krótkie wzmianki (o trustach) ale nic bardziej wyczerpującego moją ciekawość. Jeszcze jedna uwaga: tak naprawdę to Nash zajmował się m. in. konfliktem kubańskim i wspomnianymi w info przez lorda grami niezespołowymi a ściślej niekooperacyjnymi (z teorii decydowania politycznego). W filmie nie ma nawet wzmianki o tym, myślimy że współpraca z rządem to tylko jego halucynacje, a w rzeczywistości w 1963 roku Nash pracował nad tym. Cóż po raz kolejny będę kpił z widzów amerykańskich, dla nich taka ilość informacji z życia Nasha byłaby za duża, im wystarczy powiedzieć że ktoś jest mądry bez uzasadniania dlaczego. Nagroda Nobla - acha tak, ale za co? Nieważne....Cóż miało dostać jakiegoś oskara bez wysilania się o rzetelniejsze przedstawienie życia wielkiego człowieka, no i dostało. Brawo, mimo wszystko. Warto obejrzeć.