Zawsze w Pile podobało mi się odejście od typowego filmowego schematu pt "dobro
wygrywa". Ostatnie minuty gdy ta cała Joyce wkońcu nie została uratowana a Hoffman
rozprawiał się z Jill jak z pierwszą lepszą były tym na co liczyłem (choć jak chowając się na
posterunku wzięła do ręki nóż czy jakiś pilnik do paznokci to myślałem że będzie typowe
amerykańskie zakończenie, w każdym innym filmie, słaba pani zabija złego pana i hurra). I
już myślałem że seria skończy się jak Hoffman z kasa gdzieś sobie ucieka a tu klops,
zakończenie godne III-VI części (znów dobry wstęp do kolejnej) a nie ostatniej. Chciałbym
żeby była.