Litości. To chyba najgorszy film jaki mi śię ostatnio przytrafiło oglądać. Co to za film, którego jedyną wartością jest zaskakujące zakończenie? Całość jest żałosna. Aktorzy grają fatalnie, film nie ma żadnego klimatu nie mówiąc już o napięciu (milcząco pomijajm mielizny w fabule, nad którymi tak wszyscy zażarcie dyskutują). A szkoda bo mógłby to byc fajny film, a nie jest. Co daje nieprzewidywalne zakończenie, skoro cały czas film kuleje. To nie problem zrobic na końcu wielkiego zaskocza. Myślałem, że większość akcji będzie sie rozgrywać w tym pokoju, a całe napięcie będzie budować ta dwójka aktorów, a tu figa z makiem. Za to reżyser uraczył nas masą różnych retrospektyw (niektóre tak naprawdę nic nie wnosiły), a w tym pokoju to się chyba nic nie dzieje przez jakies 90% filmu. Mógł to być mroczny thiller, ukazujący wszystkie nasze najniższe instynkty wychodzące na jaw w ekstremalnych sytuacjach. Film, po którym nikt nie usnąlby spokojnie, a przynajmniej by sie trochę zastanowił. Zamiast tego otrzymaliśmy strasznie czerstwego gniota, zrobionego w sposób pozostawiający wiele do życzeniaa ja się zastanawiałem po co wogóle straciłem tyle czasu. Daleko mu do thillerów typu: Siedem, czy Milczenie owiec ( to są szczyty, a my w tym przypadku ledwo odbijamy sie od dna), tutaj nie ma nawet pożądnego mordercy. Jeszcze jedno, nie można porównywać Saw do Oldboya. Pozwolę sobie użyc takiej sportowej metafory. Oldboy to Liga Mistrzów, a Saw kopie piłkę szmaciankę koło trzepaka.
Teraz będę podchodził z większą rezerwą do opinii umieszczanych na forum. Można się nieźle naciąć.