moim zdaniem bardzo dobre kino. film zadaje pytania, na które niewiele osób chętnie odpowiada, znakomita większość boi się tych odpowiedzi jak ognia - "co bym zrobił w takiej-a-takiej sytuacji?" i nikt z nas sie nie dowie, o ile ich nie doświadczy. i tu moim zdaniem tkwi moc tego filmu - nie w makabrycznych zdjęciach. obrzydzenie czy inne kulturowo umotywowane emocje idą w kąt w sytuacjach walki o życie. i to jest w tym filmie straszne - nie to, ze ktoś grzebie we wnętrznościach. w niektórych postach ludzie piszą, że Pan Piła sprowadza swoje "ofiary" do roli zwierząt - a czymże jestesmy w takich sytuacjach jak nie zwierzętami? w sytuacjach extremalnych nasza cywilizowana osobowość znika i działaja instynkty. mało tego. gdy sytuacja kryzysowa dobiegnie końca (i oczywiście przeżyjemy)nasz rozum nie radzi sobie ze świadomościa tego, czego sie dopuściliśmy. co kończy się często powaznymi urazami psychicznymi i/lub wymazaniem ze świadomosci wspomnień o tych wydarzeniach. i tu tkwi moim zdaniem "horror".
i, jak w tytule mojego postu, "piła" piłuje psyche widza, o ile rzecz jasna takowa psychę widz posiada. osoby, które śledzą tę serię oczekujac coraz bardziej makabrycznych zdjęć obawiam sie, że pozbawione są tych refleksji.
film często zbiera baty za "komercję" i słabe aktorstwo. tu nie moge się zgodzić. mowa cały czas o części pierwszej. trudno posadzać o komercje projekt zrealizowany w 16 dni, z którym chodziło sie od drzwi do drzwi przez długi czas. aktorom zaś moim zdaniem odtwarzanie ich ról wypadło bardzo naturalnie, bez zbędnej w tym przypadku maniery. nie zgodzę sie też z opinia, że lepsi byliby topowi aktorzy i reżyser. film straciłby klimat.
tyle mojej opiniii o "Pile". kontynuacja, począwszy od części 3 to juz nic jnnego jak wymyslanie coraz bardziej perwersyjnych sposobów udręczenia i uśmiercenia ofiar. fakt, momentami imponujące, jednak z kazda kolejna odsłona coraz bardziej na to zobojętniajace widza. 50 kilo wnętrzności nie jest 5 razy bardziej makabryczne niz 10 kilo :)
na koniec wspomnę o scenie, która dla mnie jest jedna z bardziej hardcore'owych scen w filmach w ogóle. co ciekawe, nie spotkałem sie z jej przytaczaniem na tym forum. chodzi mi o scenę, gdy porywacz zony i córki doktora przystawia dziewczynce pistolet do głowy słuchając jednocześnie przez stetoskop bicia serca jej matki. odstawia lufę i przystawia. odstawia i przystawia...
aha! kapitalnie zrealizowana końcówka. powalająca muzyka w tle, ogólnie zupełny chaos na ekranie zwieńczony świetnym ujęciem zamykanych drzwi. nieodwracalne....
lubię takie zakończenia i nie rozumiem osób które ciągle pytały "czy oni przeżyli?". nie interesuje mnie czy Adam i doktor przeżyli, wrócili do domów gdzie żyja szczęśliwie po dziś dzień wysyłajac sobie kartki na święta. drzwi się zamknęły. GAME OVER.
"(...) co kończy się często powaznymi urazami psychicznymi i/lub wymazaniem ze świadomosci wspomnień o tych wydarzeniach."
Moim zdaniem ta kwestia została w tym filmie gdzieś pominięta. Nie podobało mi się pod tym względem przesłuchanie ocalałej dziewczyny - nie dość, że nikt nie podważał jej wiary w słuszność gry Jigsawa, to jeszcze sam glina zasugerował widzom, że trafiła tam przez narkotyki, tak jak gdyby ich nie zażywając uniknęłaby losu ofiary psychola.
"(...) co kończy się często powaznymi urazami psychicznymi i/lub wymazaniem ze świadomosci wspomnień o tych wydarzeniach."
Moim zdaniem ta kwestia została w tym filmie gdzieś pominięta. Nie podobało mi się pod tym względem przesłuchanie ocalałej dziewczyny - nie dość, że nikt nie podważał jej wiary w słuszność gry Jigsawa, to jeszcze sam glina zasugerował widzom, że trafiła tam przez narkotyki, tak jak gdyby ich nie zażywając uniknęłaby losu ofiary psychola.
narkotyki we współczenych filmach USA sa czesto katalizatorem wszelkiego zła :)
zwróc uwagę, że osoby je zażywajace w filmach zawsze źle kończą. często np. palenie marihuany to ostatnia rzecz przed śmiercią drugoplanowych postaci, zwłaszcza w filmach dla młodziezy. najczęsciej nie ma to nic do fabuły filmu. ktoś wychodzi "zajarać" i juz nie wraca...:)
ciekaw jestem czy istnieje taki zapis w politycznie poprawnych instrukcjach cenzorów. tak jak np. palenie papierosów - w ogóle nie występuje w filmach, ewentualnie krańcowo zdeprawowane czarne charaktery pokazywane są z papierosem.
natomiast wódę pod kazdą postacia żłopią wszyscy na ekranie...:)))
pozdrawiam
Ale to przecież oczywiste, że narkomani są zawsze otwarci na nowe znajomości, nawet gdy te mają w dłoni wielkiego metrowego tasaka.
Dobrzy ludzie zaś nie palą, bo dobrych osób po prostu nie stać na papierosy, nawet gdy są właścicielami dobrze prosperujących firm - przecież to takie oczywiste. ;)
Wracając zaś do sceny przesłuchania, mam wrażenie że jest ona lepiej rozegrana w krótkometrażówce. Nie ma tam też tego głupiego wciskania ofierze pana Zagadki wyznania o narkotykach, czy czymkolwiek innym, a sam poszkodowany nie sprawia wrażenia lepszego człowieka, który wyniósł jakąś lekcję - tak to powinno wyglądać moim zdaniem.
Również pozdrawiam. :)