Ten Cohen był ignorantem matematycznym, jeśli uważał, że w liczbie pi znajdzie jakąś prawidłowość... Bez sensu, kolejny po "Cube" i "Buntowniku z wyboru" matematyczny bełkot.
Nie wiem po co mi wklejasz informacje o Tammecie. Wiem, że on jest uważany za sawanta i wiem, że twierdzi się, że ma zespół Aspergera. I wiem czym jest zespół Aspergera (żeby już była jasność). Aczkolwiek skoro to wklejasz, to mam wątpliwość co do Twojej wiedzy na ten temat, bo prawdopodobnie nie jesteś świadom, że różne zaburzenia i w tym zespół Aspergera są rozpoznawane u wielu osób nawet jeśli dana osoba zachowuje się całkiem normalnie i często główna róznica miedzy kimś "zdrowym", a "chorym" polega na tym, że ten pierwszy po prostu nie był nigdy diagnozowany. Przy czym granice między tym, co uznaje się za ekscentryczność, "oryginalne" cechy osobowości, a zaburzenie są bardzo płynne, a i w ogóle różnicowanie zaburzeń, a i nawet cięższych chorób psychicznych jest sferą bezustannych sporów (w świecie psychiatrii; ale to temat na inną dyskusję). W każdym razie kwestie psychiatryczne czy psychologiczne nie mają nic wspólnego z tematem tej dyskusji, więc właśnie nie wiem po co ta powyższa wstawka.
@ "Widać, że filtrujesz świat swoimi przekonaniami zamiast racjonalnie pomyśleć"
A może raczej Ty po prostu nie potrafisz przyswoić sobie informacji podanych w danym filmie. Tammet pracuje z różnymi naukowcami, którzy chcą poznać sposób jego postrzegania świata i szczególnie liczb i opisuje liczby w specyficzny sposób, a samą liczbę Pi jako właśnie krajobraz.
@ "Czy gdziekolwiek wspomniane było, że Tammet podaje te liczby nie z pamięci, a obliczając je na bieżąco - liczba po liczbie? Podkreślam "z pamięci". On nie dostrzega w tych liczbach porządku, on zapamiętuje ciąg liczb jako jawiące mu się w głowie krajobrazy. "
Tak, było wspomniane, a raczej nawet podkreślane, że nie podaje obliczeń z pamięci. Tammet jest w stanie zobaczyć kształt każdej liczby i na bazie tych kształtów dokonuje obliczeń. Chodzi o "współgranie" tych liczb ze sobą. Nie jest to uczenie się wyników na pamięć jak sugerujesz i nie wiem dlaczego zrozumienie treści zlinkowanego tu dokumentu nastręczyło Ci tyle trudności, ale tam jest wyraźnie zaznaczone, że właśnie dlatego naukowcy są tak zainteresowani jego sposobem liczenia, bo podważa to wszystkie dotychczasowe przemyślenia i hipotezy na temat tego typu umiejętności, w których uważano, że to kwestia szczególnego wykorzystywania pamięci.
Nie wiem w jaki sposób zrozumiałeś, a raczej nie zrozumiałeś, np. to doświadczenie, w którym pokazują Tammetowi rozwinięcie Pi, w którym specjalnie zrobiono błąd.
Zwróć też uwagę na to w jaki sposób uczy się on nowego języka. Nie przez zapamiętywanie go, a przez przyswajanie sobie "porządku" czy "natury" tego języka. Oczywiście przez zapamiętywanie nie da się nauczyć obcego języka w tak krótkim czasie, natomiast przez przyswojenie sobie jego natury (czy jakkolwiek to nazwać) jest to możliwe i nie tylko Tammet ma taką zdolność, bo także osoby, które osiągnęły wysoki stopień oświecenia często potrafią to robić. Świetnym przykładem jest Dalajlama.
Zdaje się, że Ty chyba myślisz, że Tammet stosuje jedną z technik mnemotechniki, w której liczbom czy np. wyrazom przypisuje się np. elementy jakiegoś pokoju czy krajobrazu i potem przypominając sobie ten krajobraz czy pokój przypomina się w ten sposób dany ciąg liczb czy wyrazów.
Oczywiście u Tammeta wygląda to zupełnie inaczej i bardzo mnie dziwi, że tego nie zrozumiałeś, bo przecież przedstawiono to w jasny sposób.
@ "Poza tym, jak można doszukiwać się jakiegoś porządku w nieskończonym i nieokresowym rozwinięciu PI? Hmm..."
Tak samo jak można się doszukiwać porządku w górskim krajobrazie, budowie lub choćby wyglądzie człowieka czy czymkolwiek innym. Ogólnie można powiedzieć, że chodzi o porządek naturalny/ porządek Natury. Harmonijne współgranie. Np. w człowieku różne jego elementy idealnie współgrają i rzecz jasna nie możesz tego opisać wzorem, nie znajdziesz żadnego okresowego rozwinięcia.
Widzisz, ten film "Pi" przepełniony jest myślą kabalistyczną. Chyba musiałbyś liznąć trochę kabały żeby go zrozumieć.
"Tammet jest w stanie zobaczyć kształt każdej liczby i na bazie tych kształtów dokonuje obliczeń."
Proszę o podanie odnośnika do fragmentu dokumentu, w którym jest o tym mowa w kwestii zapamiętywania rozwinięcia liczby PI.
"Nie wiem w jaki sposób zrozumiałeś, a raczej nie zrozumiałeś, np. to doświadczenie, w którym pokazują Tammetowi rozwinięcie Pi, w którym specjalnie zrobiono błąd. "
Myślę, że to Ty go właśnie nie zrozumiałaś. Wypatrzył błąd, bo w zapamiętanym ciągu zapewne nie zgadzał mu się zapamiętany krajobraz. Nie potrafisz zrozumieć, że on ZAPAMIĘTAŁ to rozwinięcie w postaci serii krajobrazów? Kiedy je sobie przypomina wędruje przez nie w głowie. On nie wyliczył tych miejsc po przecinku, tylko się ich nauczył, nie możesz tego pojąć? Odwołam się do słów samego Tammeta:
"To było łatwe, nie musiałem nawet "myśleć" - wspomina bicie rekordu Tammet. -Pi nie jest dla mnie abstrakcyjnym ciągiem cyfr, to wizualna opowieść, rodzaj filmu, który rozgrywa się przed moimi oczami. Wystarczyło zapamiętać kolejność pojawiania się poszczególnych scen od początku do końca, a potem wyrecytować je w obecności sędziego. Mogłem robić to o wiele dłużej, gdyż moja pamięć jest tak obszerna, że zachowuje dosłownie wszystko."
- Słowa: "wystarczyło zapamiętać", są wystarczająco zrozumiałe żeby zaakceptować fakt, że wymieniał kolejne liczby z pamięci?
Tammet potrafi liczyć, co pokazał wymnażając przez siebie duże liczby. Potrafi też pamiętać, między innymi dlatego film nosi tytuł "Geniusz pamięci". Tobie się za to wszystko miesza, bo zapominasz o tym drugim.
W ogóle odebrałaś ten film na opak doszukując się w nim drugiego dna, którego nie ma. Jaka natura, jaka harmonia? Wszystko w tym filmie jest jasno wyłożone.
Szanuję Twoje SUBIEKTYWNE zdanie, które stara mi się wmówić, że jestem tępy i nic nie rozumiem. Ja jednak patrzę na świat obiektywnie i cenię logikę.
Pozdrawiam
@ "Proszę o podanie odnośnika do fragmentu dokumentu, w którym jest o tym mowa w kwestii zapamiętywania rozwinięcia liczby PI."
Po pierwsze nie wiem dlaczego upierasz się na zapamiętywanie liczby Pi, a nie bierzesz pod uwagę tego, jak on postrzega liczby i świat oraz tego w jaki sposób dokonuje obliczeń. To są kluczowe zagadnienia bezpośrednio związane z postrzeganiem liczby Pi. Nie wiem czy chciałbyś udowodnić, że on po prostu zdobył skądś rozwinięcie liczby Pi i nauczył się go na pamięć? To dosyć bez sensu zważywszy na jego ogólny sposób odbioru liczb i świata. W filmie przedstawiono parę badań i jednym jest badanie emocjonalnego stosunku Tammeta do "wyglądu" liczby Pi i tego, że jeśli zamieni się w jej rozwinięciu jedną cyfrę na inną, to Tammet odbiera to emocjonalnie jako zaburzenie pewnego ładu/porządku przykre dla niego, bo niszczące coś idealnego i odbiera to szybciej niż mógłby zauważyć tę zamianę jednej cyfry biorąc pod uwagę wielkość rozwinięcia. Postrzega całą tę liczbę (w sensie z rozwinięciem) jako pewien powiedzmy twór, który ma określony porządek i dzięki temu błyskawicznie zauważa jakieś jego zaburzenie. Tak jakby pokazać komuś człowieka mającego jedno oko, a zamiast drugiego płaską powierzchnię jak czoło. Spojrzałby i od razu zobaczył, że "coś nie gra". Coś się nie zgadza z "normalnym wyglądem". O tym jest mowa w tym filmie i mówią o tym w sposób dosłowny.
@ "Myślę, że to Ty go właśnie nie zrozumiałaś. Wypatrzył błąd, bo w zapamiętanym ciągu zapewne nie zgadzał mu się zapamiętany krajobraz. Nie potrafisz zrozumieć, że on ZAPAMIĘTAŁ to rozwinięcie w postaci serii krajobrazów? Kiedy je sobie przypomina wędruje przez nie w głowie."
Wypatrzył ten błąd szybciej niż wypatrzyłby go, gdyby patrzył na to rozwinięcie cyfra po cyfrze - tak po kolei. Druga sprawa, bardzo ważna, to to, że zarejestrowano jak wpłynęło to na jego emocje. To jest tu bardzo istotne, bo on nie postrzega jedynie liczb jako pewne kształty i twory, ale też świat ogólnie jako liczby. Można powiedzieć, że odbiera wibracje liczb i w związku z tym odnajduje te wibracje w otoczeniu i w ten sposób jedno z drugim nierozerwalnie się dla niego łączy. Kiedy przebywa na ruchliwej ulicy, to odbiera ją jako cyfry o takim "agresywnym" charakterze - "otoczenie pełne dziewiątek". Właśnie specjalnie podkreślono w dokumencie, że jego reakcja na podmienienie cyfry w rozwinięciu Pi była bardzo szybka i emocjonalna z czego wyciągnięto wniosek, że nie wiąże się z "wędrowaniem w głowie" przez coś, co po prostu się zapamiętało i do czego ma się chłodny stosunek jak w przypadku zwykłego uczenia się na pamięć.
Przypominam też o jego sposobie nauczania się języków, co usiłujesz dalej ignorować.
Kolejna sprawa jest taka, że przecież wyraźnie masz powiedziane w tym dokumencie, że jest on zdolny do mnożenia i dzielenia różnych liczb i nie dokonuje tych obliczeń na tej zasadzie, że nauczył się ich na pamięć. Dlaczegóż więc miałby mieć problem z obliczeniem liczby Pi, która też jest wynikiem pewnego dzielenia? Dlaczego mając umiejętność liczenia w ten niezrozumiały dla naukowców sposób miałby akurat tej liczby uczyć się na pamięć? Po co niby? I jak by wtedy wyjaśnić wyniki doświadczeń naukowców, którzy sami właśnie robili te doświadczenia w ten sposób, by stwierdzić czy to kwestia nauczenia się na pamięć czy czegoś innego i wyszło im to drugie.
@ ""To było łatwe, nie musiałem nawet "myśleć" - wspomina bicie rekordu Tammet. -Pi nie jest dla mnie abstrakcyjnym ciągiem cyfr, to wizualna opowieść, rodzaj filmu, który rozgrywa się przed moimi oczami. Wystarczyło zapamiętać kolejność pojawiania się poszczególnych scen od początku do końca, a potem wyrecytować je w obecności sędziego. Mogłem robić to o wiele dłużej, gdyż moja pamięć jest tak obszerna, że zachowuje dosłownie wszystko."
- Słowa: "wystarczyło zapamiętać", są wystarczająco zrozumiałe żeby zaakceptować fakt, że wymieniał kolejne liczby z pamięci?"
Pi jest bardzo ciekawą liczbą i nic dziwnego, że człowiek taki jak Tammet zainteresował się nią na pewno bardzo wcześnie i bardzo wcześnie zaczął ją poznawać i "oglądać". Oglądając ją często przyswoił ją sobie i można by rzecz zapamiętał, ale to tak jak przyswojenie sobie kształtu czegokolwiek, co się poznało i pokochało. To nie jest nauczenie się czegoś na pamięć, a po prostu powiedzmy zakochanie się w tym do tego stopnia, że zna się to na wylot. Kiedy ktoś coś kocha, to też może i często mówi, że pamięta najdrobniejszy szczegół tego i jest w stanie to opisać od początku do końca. Najważniejszy u niego jest stosunek emocjonalny, który u ludzi zapamiętujących różne rzeczy tak dla sportu nie występuje.
@ "W ogóle odebrałaś ten film na opak doszukując się w nim drugiego dna, którego nie ma. Jaka natura, jaka harmonia? Wszystko w tym filmie jest jasno wyłożone."
Tak, i do tego szczególnie pasuje jego emocjonalny stosunek do liczb i fakt, że odbiera świat jako liczby (nie tylko liczby jako kształty). Wspomnianą ruchliwą ulicę jak "nacierające" na niego dziewiątki.
Jaka natura i jaka harmonia? Taka, jaką bada się zajmując numerologią, gdzie zwraca się uwagę na wibracje i moc/energię różnych liczb i właśnie podobnie jak Tammet widzi się w nich coś posiadającego własną naturę, a nie tylko po prostu różne znaczki.
Zgadzam się, że w tym filmie wszystko jest jasno wyłożone, jednak jak widać nie wystarczająco byś to zrozumiał.
Co do tytułu filmu, to faktycznie brzmi on "Brain Man", a polski tytuł no cóż... Jak wiele polskich tytułów średnio pasuje do treści filmu nie mówiąc już o tym, że większość ludzi nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że nie wszystko opiera się na zapamiętywaniu, więc stąd takie przekręcenia.
@ "Szanuję Twoje SUBIEKTYWNE zdanie, które stara mi się wmówić, że jestem tępy i nic nie rozumiem. Ja jednak patrzę na świat obiektywnie i cenię logikę."
Jak by nie patrzeć Ty zacząłeś od obrażania mnie i zarzucania mi nieumiejętności racjonalnego myślenia (które akurat jest mi bardzo bliskie z racji natury jak i wykształcenia). Ja jedynie poszłam za ciosem i stwierdziłam, że raczej Ty wykazujesz tę nieumiejętność. Trochę więc śmiesznie to brzmi, że czujesz się teraz taki urażony. Co do logiki, to akurat nie umiem myśleć nielogicznie, więc cóż mogę Ci odpowiedzieć na Twoją ponowną próbę obrażenia mnie? Chyba mnie nie rusza.
Kabałę polecam tak czy inaczej, bo bez jej choćby pobieżnego poznania nie zrozumiesz "Pi". I nie chodzi tu o udowadnianie Ci, że jesteś głupi, a jedynie o to, że Aronofsky zrobił ten film w konkretnym duchu i poruszając konkretną tematykę. Silne zainteresowanie Aronofksy'ego kabałą nie jest raczej tajemnicą, a to, że zrozumienie jego dzieła wymaga pewnego zrozumienia idei kabały jak i samej gematrii jest po prostu faktem i nie ma co się obrażać.
Eleonora: nic dodać, nic ująć
Samozuo : niestety Twoją logikę ogranicza świadomość w wyniku czego przestaje być logiką "poprawną" ;)
Dzięki wielkie za zrozumienie. Myślę, że można jeszcze podać jako świetny przykład idei porządku kompozycje muzyczne. Liczy się w nich harmonia i ona wytycza porządek - czyni ze zbioru nut kompozycję muzyczną i sprawia, że nawet bez znajomości nut zapamiętuje się jakąś melodię, ponieważ składające się na nią dźwięki/nuty są ułożone w zharmonizowany sposób - "pasują do siebie" - to dopasowanie wytycza porządek. (Przypadkowy ciąg nut, które nie są ułożone w melodię, czyli nie ma między nimi harmonii, jest bardzo trudny do zapamiętania i żeby go zapamiętać trzeba by się go uczyć na pamięć jako zwykłego ciągu znaków.). I ten porządek sprawia, że patrzy się na melodię jako na całość i błyskawicznie wyłapuje się jakieś dysonanse czy fałsze, bo są zaburzeniami tego porządku, tej harmonii -> łatwo wyczuć, że dana nuta nie pasuje - nie trzeba się uczyć na pamięć kolejności nut, bo czuje się po prostu zaburzenie harmonii. Jednym słowem, mówiąc o porządku absolutnie nie trzeba mieć na myśli powtarzalności, okresowości czy opisywalności czegoś wzorem matematycznym. Częściej chodzi o dopasowanie poszczególnych elementów, zharmonizowanie, bycie ze sobą w równowadze.
"Przypadkowy ciąg nut, które nie są ułożone w melodię, czyli nie ma między nimi harmonii, jest bardzo trudny do zapamiętania (...)" Piszesz tu o jazz'ie. Dobry przykład.
No wiesz, to już kwestia Twojego specyficznego spojrzenia na jazz. Według mnie w jazzie także jest harmonia.
a jednak "kocia muzyka" pasuje do Twego avataru :P Ja zwykle jazzu też nie trawię, ale zdarzają się naprawdę dobre kawałki. Czyli jak ze wszystkim - wyjątki od reguły.
Po raz kolejny muszę przyznać że bardzo ciekawie się Ciebie...hmmm "czyta" :) Oczywiście zgadzam się z twoimi uwagami. Bardzo trafnie rozwijają one tematykę filmu. A propo "porządku i harmonii" oraz odniesieniu tego do kompozycji muzycznych. Myślę że bardzo dobrym tego przykładem są "odgałęzienia" takie jak d'n'b, ambient, psychoalternative etc. Na pierwszy rzut oka a raczej ucha ;), to tylko "kakofoniczny bełkot" nie mający żadnego sensu, jednak to bardzo harmoniczna i spójna kompozycja tak naprawdę. Z tej perspektywy i tematyki filmu, dobór ścieżki dźwiękowej jest tym bardziej trafiony i świadczy o spójności całego filmu :)
Pozdrawiam serdecznie tajemnicza Eleonoro :)
Tajemnicza Eleonoro, odnosząc się do Twojego cytatu
" Np. w człowieku różne jego elementy idealnie współgrają i rzecz jasna nie możesz tego opisać wzorem, nie znajdziesz żadnego okresowego rozwinięcia. "
sectio aurea.
Jak najbardziej ciekawa uwaga i na temat, choć mi bardziej chodziło o nieopisywalność związaną także z unikatowością każdej istoty ludzkiej. No i nie tylko istoty ludzkiej. Ale faktycznie to jak najbardziej celna uwaga.
W filmie Max mówi, że nie chodzi o ciąg cyfr tylko o to co jest między nimi. Pzdr
Przeczytałek kilkadziesiąt postów o tym filmie i Twój wkońcu oddaje jego sens. Pozdro
Dzięki za dobre słowo. Jeśli Cię to interesuje, a nie trafiłeś na te tematy wcześniej, to podlinkuje Ci dwa inne tematy, w których pisałam o sensie tego filmu. To naprawdę świetny film, ale dla lepszego zrozumienia wymaga zagłębienia się w pewne tematy w związku z czym nie jest dla wszystkich. Kiedy oglądałam go pierwszy raz lata temu nie miałam pojęcia o kabale, nie zrozumiałam go i zrobił na mnie kiepskie wrażenie. Teraz uważam go za arcydzieło. Tak więc świetnie rozumiem, że komuś może się nie podobać, czy wydawać się bezsensownym.
A to linki do tamtych tematów: http://www.filmweb.pl/film/Pi-1998-845/discussion/Niebardzo+rozumiem+sceny+z+kaw a%C5%82kami+m%C3%B3zgu+i+wiertark%C4%85,1653908 , http://www.filmweb.pl/film/Pi-1998-845/discussion/co+oznacza+koncowka,1890084
Dzięki ale religie i mistycyzm to nie moja działka. Wręcz przeciwnie. Film świetny jednak do jego zrozumienia i wyczucia nie potrzeba zrozumienia kabały ani żdanej innej filozofii gdyż nie jest on zbyt skomplikowany. Pozdrawiam
Tzn. oczywiście ten film może się spodobać i bez zrozumienia jego idei lub też można go interpretować w jakiś inny sposób, ale z założenia to jednak jest film o tematyce zdecydowanie kabalistycznej. Aronofsky nakręcił go w wyniku zafascynowania kabałą i świadomie takie właśnie treści chciał w nim przedstawić, co zresztą zrobił świetnie.
Może , ale film jest czystym bełkotem , przynajmniej jeśli chodzi o matematykę i informatykę. Denerwuje mnie takie aroganckie podejście reżysera do tematu .
Przykłady ignorancji reżysera? Wszystkie wzory i rozmowy matematyczne przewijające się w filmie są banalne.
Jest kilkanaście szeregów umożliwiających policzenie kolejnych rozwinięć liczby pi. W filmie ani nie widzimy , ani nie słyszymy o żadnym z nich. "Genialny" zapisuje wzór na obwód koła i jego pole (w kawiarni) i zaczyna się zastanawiać. Śmiech na sali.
Ten sam matematyk twierdzi że Żydzi spisali i przetłumaczyli wszystkie liczby 216 cyfrowe , a potem je wymówili. Biedny idiota ! Gdyby cała ludzkość nie robiła nic innego a od początku Wszechświata a wymawiała te imiona ( każdy człowiek inne) to jeszcze by nie skończyli. Pffff.. pewnie by nawet w połowie nie byli.
No i sam tytuł - pi . Pi która jest tak tajemnicza jak każda inna liczba rzeczywista. Czyli praktycznie wcale. Bo czy ktoś z Was zachwyca się jedynką ? Wątpię .
No i Twoja wypowiedź właśnie świetnie pokazuje, że bez choćby podstawowej orientacji w tematyce tego filmu trudno jest go zrozumieć. Choć jednocześnie mógłbyś chociaż załapać, że nie chodziło tam o badanie liczby Pi, a taki akurat tytuł jest z nieco innego powodu. Zastanawianie się nad podstawowymi prawami jest w tym filmie jak najbardziej uzasadnione, a Pi faktycznie jest szczególną liczbą raczej dla większości matematyków, jeśli nie dla wszystkich. Dlaczego? Choćby dlatego, że to tak powszechnie przewijająca się w różnych wzorach stała. Rozwiązując jakiekolwiek równania w kółko się na nią wpada. Jest bardzo, bardzo podstawowym elementem "matematycznym budulcem" i dlatego jak najbardziej można powiedzieć, że skupia w sobie podstawową ideę.
W temacie obok parę osób rozwodzi się nad tym, jakie to głupie, że w filmie przytoczona jest opowieść o Archimedesie skoro to taka powszechnie znana historia. I to cała argumentacja krytyków tego fragmentu. W filmie ta przypowieść jest jak najbardziej na miejscu, dlatego że ma uzmysłowić Maxowi, że poza pracą ważne są też inne rzeczy w życiu. Takie jak choćby kontakty z innymi ludźmi, a i nawet samo dbanie o siebie. Że raczej powinien dążyć do równowagi między pracą i życiem osobistym (czy ogólnie resztą sfer życia) niż popadać w pracoholizm. Po to ten przyjaciel przypomina mu tę historię. Nie dla tego, że to taka nieznana nowinka. Wszyscy to znają - jasne - tylko ile osób zastanawia się nad znaczeniem elementów normalnego życia w tej historii? Max pragnie zgłębiać tajemnice życia jednocześnie uciekając przed życiem. Przytoczenie tej historyjki ma mu uzmysłowić, że nie tędy droga. Że chcąc badać "tajemnice życia" powinien raczej zatopić się w tym życiu, a nie od niego odgradzać (jak robił to dotychczas).
1 i 0 pojawiają się we WSZYSTKICH wzorach. Pi na tym polu nie imponuje.Poza tym wydaje mi się - i nie wiem jak to sprawdzić , że pi jest równa 3,14.. itd tylko w geometrii euklidesowej , w innych geometriach będzie już miała inną postać. Więc być może zainteresowanie matematyków skupia się na badaniu zmian liczby pi w zależności od geometrii.
Nie krytykuję przesłania filmu , ani o nim nie rozmawiam. Krytykuję głupią formę , prostackie dialogi i arogancję reżysera.
Dziwne stwierdzenie odnośnie zera i jedynki, bo niby na jakiej zasadzie pojawiają się we wszystkich wzorach? Na takiej, że np. 1 razy x daje x, więc jeśli gdzieś jest np. x, to równie dobrze jest jeden? W takim razie we wszystkich wzorach masz Pi, bo jeśli masz zero (według Twojego sposobu postrzegania wzorów), to masz też np. zero razy Pi albo minus zero razy Pi itd.
Na wykładach z wyższej matematyki wszechobecność Pi naprawdę rzuca się w oczy. To mocno intrygująca stała. Trudno wyobrazić sobie matematykę bez Pi.
Co do filmu to jego forma absolutnie nie jest głupia (czego zresztą na logikę nie możesz nawet oceniać nie interesując się kabałą i nie rozumiejąc treści tego filmu), ani prostacka. Nazywasz jego treść bełkotem, bo po prostu jej nie rozumiesz. Na tej samej zasadzie ludzie nie rozumiejący matematyki siedząc na wykładzie stwierdzają, że to czysty bełkot, podczas gdy ci którzy zrozumieli stwierdzają, że wykład jak najbardziej miał sens. Nie ma też mowy o arogancji ze strony reżysera zwłaszcza że zamierzenie poruszył w nim kwestię różnicy między sztywnym podejściem akademickim, a bardziej twórczym przechodzącym w numerologiczne. Numerologia jest jak zaawansowana szyfrologia połączona z fizyką i biologią i w sumie jeszcze pewnymi dziedzinami dodatkowymi. W każdym razie jest to rozleglejsza nauka niż matematyka i przez to trudniejsza. Wymagająca większej sprawności i elastyczności umysłu i w tym umiejętności dostrzeżenia czegoś więcej nawet w rzeczach niby prostych/podstawowych z punktu widzenia wyszkolonego w akademicki sposób matematyka, którego podejście jest bardzo ograniczone. Tak naprawdę to wymaga daleko większej wiedzy i umiejętności niż pokrywanie całkami kilkunastu stron podaniowca, mimo że to ostatnie na pierwszy rzut oka robi takie wielkie "silnie matematyczne" wrażenie, a w istocie rzeczy nie jest przecież nawet zbyt trudne.
Skąd wiesz że nie interesuję się kabałą ? Możesz przeprowadzić mnie przez Twój , niewątpliwie logiczny , sposób rozumowania który doprowadził Cię do takiego wniosku?
Skąd pomysł , że nie rozumiem albo nie doceniam treści filmu ? Zdawało mi się , że wypowiadałem się niemal wyłącznie o matematyce ? Myślę że to jest dobry moment , żebyś zrewidowała swój pogląd na własną umiejętność czytania ze zrozumieniem.
Numerologia ? Co jest bardziej kreatywnego w numerologi ? Czy kreacjonizm jest bardziej kreatywny od teorii ewolucji ? Czy Ty wiesz co znaczy słowo "kreatywny" ?
I jeżeli miałaś na myśli że film oparty na "wiedzy" numerologicznej jest bardziej kreatywny od filmu opartego na akademickiej matematyce... to wskaż mi proszę chociaż jeden film wykorzystujący w swej fabule w jakikolwiek sposób akademicką matematykę. Ja Ci w zamian mogę wskaż filmy z podobnymi newage-owymi pomysłami.
czy ktokolwiek Cię prosił o wykład o czym jest numerologia ? I skąd w Tobie ta denerwująca arogancja ? No cóż pewnie wynika ona z z ignorancji , w końcu nie bez przyczyny te dwa słowa są tak do siebie podobne.
Na podstawie Twojej wypowiedzi nie dość że widać że o matematyce nie masz zielonego pojęcia. Najmniejszego. Jeszcze traktujesz ją lekceważąco. Numerologię za to zachwalasz z zapałem neofity. Ciekawy jestem jakie wykształcenie odebrałaś , żeby tak jednoznacznie twierdzić co jest kreatywne/trudne/ograniczone a co nie ?
Dalsza dyskusja nie ma sensu , a Twoje wypowiedzi ze stanowiska Jaśnie Oświeconej nie wątpliwie zszargają mi nerwy. Jak chcesz to możesz traktować moje pytania jako retoryczne , nie spodziewam się na nie odpowiedzi.
Pewnie nie uwierzysz, ale nie miałam zamiaru Cię dołować ani obrażać. Problem jednak chyba w tym, że nie możesz ścierpieć, że czegoś mógłbyś nie rozumieć i nawet jeśli dana dziedzina wiedzy w ogóle Cię nie interesuje, to nie chcesz się do tego przyznać (co szczerze mówiąc jest dla mnie kompletnym idiotyzmem, bo na zdrowy rozum skoro coś Cię nie interesuje, to nie powinieneś widzieć ujmy w tym, że ktoś zauważa ten fakt).
Skąd wniosek, że nie interesujesz się kabałą? Choćby stąd, że na mój wpis, że dla zrozumienia tego filmu jednak potrzebna jest choćby pobieżna wiedza na temat kabały odpisałeś: "Może, ale...". Gdybyś interesował się kabałą raczej byś po prostu polemizował - albo napisał, że z czymś się zgadzasz, a z czymś nie, albo że np. w ogóle się z tym nie zgadzasz, a Ty wyraźnie piszesz, że nie masz na ten temat zdania. I to jest jedna wskazówka co do Twojej orientacji w temacie, ale i bez tego, to to, że nie interesujesz się kabałą po prostu wynika z treści Twoich wpisów. Próbujesz patrzeć na ten film jako na film konkretnie o matematyce. Gdybyś interesował się kabałą wiedziałbyś, że co innego jest faktycznym tematem tego filmu. To naprawdę nie jest nic obraźliwego. Kiedy za pierwszym razem oglądałam ten film nie miałam pojęcia o kabale i także zrobił na mnie nie najlepsze wrażenie. Ja bym się na Twoim miejscu nie obrażała, że ktoś mi mówi, że nie interesuję się np. obróbką plastiku, jeśli faktycznie się nią nie interesuje. Po co udawać?
Z kolei ogólnie biorąc pod uwagę to, co pisałeś - i na temat kwestii matematyki w tym filmie, i sam fakt, że dla Ciebie to bełkot, a bełkot jest raczej pozbawiony sensu, czy inaczej - jak ktoś nazywa cos bełkotem, to nie widzi w tym sensu lub/i porządku/logiki - stąd wniosek, że nie zrozumiałeś. Ten film jest mocno spójny i z bardzo konkretnym przesłaniem. Ty widzisz bełkot, więc chyba nie widzisz tej spójności, sensu poszczególnych elementów, logiki konkretnych scen, przesłania.
No i sorry, ale co do tego wszystkiego ma kreacjonizm i teoria ewolucji??? Wiesz, po takim tekście mogę się jedynie domyślać, że jesteś jednym z tych wojujących ateistów, którzy bardzo pragną wypadać na inteligentnych, (głównie za pomocą częstego wyśmiewania wierzących, co przecież nie jest trudne i bynajmniej inteligencji nie wymaga...), a niestety bardzo rzadko używają mózgu.
W dodatku mieszasz różne pojęcia. I tym powyższym postem potwierdzasz, że nie masz pojęcia na temat kabały. Wylatujesz z New Age, kreacjonizmem itd. Zamierzasz używać jakichś terminów, to weź poznaj choćby w zarysie czego one dotyczą. Ciekawe, że pisałeś o ignorancji reżysera, podczas gdy sam wykazujesz aż tak daleko posuniętą ignorancję.
No i wiesz, właśnie akurat tak się składa, że mam wykształcenie wyższe w kierunkach ścisłych i jak czytam Twoje wypowiedzi, to coś mi się wydaje że w przeciwieństwie do mnie nie uczestniczyłeś w żadnych zajęciach z matematyki wyższej, a Twoje na jej temat wyobrażenie to no cóż... po prostu tylko i wyłącznie dokładnie wyobrażenie. Sam fakt, że wylatujesz z tekstem, że zero i jedynka występują w _każdym_ wzorze, a Pi nie jest niczym wyjątkowym. No błagam...
No np. ja zauważyłam, ale jak widać wyżej nie każdy jest gotów to zaakceptować.
Jeżeli uważasz, że Cohen pod pojęciem "prawidłowości" rozumiał znalezienie okresu liczby pi, to wybacz, ale twoja wiedza o matematyce jest raczej mizerna. Facet był wybitnym matematykiem i jego myśli krążyły w rejonach zupełnie nam niedostępnych. On szukał prawidłowości, których my byśmy nie pojęli, nawet gdyby je nam pokazał.
Jak dla mnie ten film wcale nie był o matematyce, obliczenia to najwyżej otoczka do innych treści ;).
No kurde, czepiasz się, to jest SF, sztuka, traktuj to symbolicznie... matematycy zasrani, wszędzie się to cholerstwo wciśnie...
Facepalm... nie lubię takiego myślenia. Jak tak, to idź pooglądaj sobie np. Klan czy M jak Miłość - tam na pewno więcej realizmu znajdziesz ;]. Gdyby tak rozpatrywać każdy film, to można by się zastanowić po co w ogóle filmy oglądać? Przecież są nierealne. Np. Jumper - no idiotyzm, czegoś takiego nie ma! Albo Znaki, Gwiezdny Pył czy choćby Władca Pierścieni. Weźże się troszkę przeanalizuj człowieku - po co filmy oglądasz?
"Ten Cohen był ignorantem matematycznym, jeśli uważał, że w liczbie pi znajdzie jakąś prawidłowość"
Sam jestes ignorantem. Tak sie sklada ze istnieja bardzo powazne publikacje naukowe ktore wlasnie badaja liczbe PI czy fraktale (ktore czesto na niej bazuja) do badan zachowan rynkowych.
Po drugie, film opisuje nie tylko liczbe "PI" ale tez "Phi" ktora jest okreslany jako "golden ratio" wykorzystywany wlasnie w architekturze, nauce czy matematyce... http://en.wikipedia.org/wiki/Golden_ratio
Ten film to nie bzdura. Zarowno naukowcy jak i firmy naprawde prowadzily i prowadza badania nad tymi dwoma zmiennymi i ich uzyciu w systemach inwestycyjnych.
"Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, i przychodzi taki jeden, który nie wie, że się nie da, i on właśnie to robi."
Albert Einstein.
Ale to tak...na marginesie. Ważne, abyś zapamiętał, iż środek stylistyczny rządzi się swoimi prawami. Naturalnie, tym razem mogłeś uznać to za przesadę. Nie dziwię się. Mnie jednak założenie, o którym w tym temacie mowa, nie przeszkadza. :-)
Nie do konca masz rację. Owszem, pi jest liczbą niewymierną, oznacza to, że jej rozwinięcie dziesiętne nie jest okresowe. Znane są jednak przykłady liczb ktore są niewymierne (w oczywisty sposób) a mimo to ich rozwinięcie dziesiętne wykazuje pewną prawidłowość-przykladem są liczby: 0,123456789101112131415161718192021222324... itd. po kolei wypisane wszystkie liczby naturalne. Co więcej, wiadomo że taka liczba jest przestępna (ktoś wczesniej napisal jak rozumie przestepnosc liczby, nie do konca poprawnie to ujal-liczba jest przestepna gdy nie da sie wyrazic jako miejsce zerowe wielomianu o wspolczynnikach calkowitych). Innym przykladem liczby przestepnej ktorej rozwiniecie dziesietne jest znane to 0,11000100000000000000000100000... gdzie 1 wystepuja na n!-tym miejscu (na 1,2,6,24,120,720 itd... ) po przecinku. Dlatego nie jest wcale wykluczone czy w liczbie pi nie ma jakiejs prawidlowosci. Do dzis np. nie wiadomo czy dowolny skonczony ciag cyfr pojawia sie gdzies w rozwinieciu dziesietnym liczby pi (pierwsza podana wyzej liczba ma te wlasnosc, druga juz nie-obie sa przestepne).
Oczywiście masz rację, ale jeśli wszyscy matematycy na świecie posiadaliby Twoje podejście to "królowa nauk" stałaby w miejscu. Dzisiejsza matematyka wyklucza istnienie prawidłowości w liczbie pi co nie znaczy, że ona nie istnieje.
Cohen był szalony, ale powiedział jedną istotną rzecz. "Może po prostu my jesteśmy zbyt ograniczeni aby pojąć pewne rzeczy". Wielu uczonych, którzy zmienili świat nauki było uważanych za ignorantów i szaleńców, ale "drogę ku nowemu trzeba wydeptać samemu".
Toć to jest czysto metaforyczne przesłanie... tak samo Cube, z tym że w Cube był bardziej wyodrębniony aspekt socjologiczny zamkniętej grupy.
Ale pijesz do tego, że po co Sola to Pi badał czy do tego, że nie mógł tego robić w ten sposób?