Cóż, opinie mogą być różne. Ja uważam że jest to jeden z najgorszych (o ile nie najgorszy)filmów Alaina Delona. Facet chodzący przez cały film w tej samej jesionce w pewnym momencie staje się po prostu nudny jak flaki z olejem.
Ech, ten beżowy płaszczyk... Niby szczegół, a taki irytujący...
Film bardzo "włoski" i... bardzo przeciętny. Tendencyjny, nudnawy, naiwny psychologicznie, no i to beznadziejne zakończenie... Podbała mi się tylko ta scena, w której Vanina tańczy z narzeczonym, a główny bohater im się przygląda. To było przejmujące. Reszta - nic specjalnego.
Całkowicie inny film niż te do których nas Delon przyzwyczaił. Ale może właśnie dlatego mnie rozwalił. Bardzo mi sie podobał.