Bohaterowie ogólnie jak na sytuację w której się znaleźli tryskają optymizmem. Nie widać śladu ciężkiej depresji, powody samobójstw niejasne i wydumane.
Ogólnie film lekki i przyjemny (wstawki muzyczne na plus) do obejrzenia przy popcornie i bezalkoholowym.
Pozostaje być może jedna refleksja, że większość mając więcej czasu jednak pokona swoją desperację, stad promowane gdzieniegdzie ułatwienia eutanazyjne wyglądają wyjątkowo paskudnie.
Tak jak piszesz, jeszcze do uwierzenia są historie gimnastyczki i policjantki, wypadek/paraliż i śmierć córki, ale ten chlopaczek i, własciwie nie wiem kto to był, mówca/pisarz strasznie wydumane. Dobry pomysł, ale podane wszystko w sposób, że losy bohaterów są calkowicie obojętne widzom.
Według mnie dobrze, że Napoleone pojawił się wśród tej grupy "niedoszłych samobójców", ponieważ reprezentuje osoby z depresją, która wcale nie musi mieć konkretnego podłoża (trauma, nieszczęśliwe zdarzenie w rodzinie, choroba, itp.) Czasem jest dokładnie tak, jak sam o sobie mówił - nie ma chęci życia i jest nieszczęśliwy, choć nie wie dlaczego, bo nie ma konkretnego powodu, jakby coś go zabijało od środka każdego dnia. Myślę, że wiele osób może się z tym identyfikować.