Od momentu gdy robot został porzucony na plaży oglądałam z ustami wygiętymi w podkówkę. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego pies zrezygnował po zaledwie kilku próbach. Scena z królikami i łodzią to burza emocji - od euforii do nienawiści - no cudo. A może tu nie chodziło o wydobycie robota z piasku a o odpowiedź na pytanie "Kiedy można przestać reanimować przyjaźń/związek"? Końcówka pokazuje, że mimo iż każde z przyjaciół znalazło innego towarzysza nadal o sobie myślą i pamiętają. Tylko czy to wspomnienie i nostalgia za kilkoma wspólnymi chwilami (pierwsza miłość?) jest warte żeby przekreślić obecny, dojrzały związek? Robot podejmuje decyzję, że nie warto i decyduje się pozostać przy kimś kto był dla niego wsparciem w trudnych chwilach i pozwolić wspomnieniu pierwszej miłości pozostać już tylko wspomnieniem.
Słowo jeszcze o tym czy pies jest naprawdę wartą pogardy postacią bo je niezdrowo i kupuje rzeczy z przeceny - a który Amerykanin nie lubi promocji i kuponów - w końcu Black Friday to amerykański wymysł. Niby skąpiec ale jakoś nie żałował wydania kupy kasy na takse na plażę, i jeszcze napiwek zostawił.
Po drugie, jeśli mieszka się samemu to często nie ma się ochoty przygotowywać wymyślnych dan bo i tak nikt nie doceni. Poza tym depresja wywolana samotnością nie zachęca do stania przy garach.

Dlaczego kaczka zostawiła psa? To ona była bardziej ogarniętą stroną związku, jego motorem napędowym, organizatorem zabaw. Nic dziwnego że pies- bezrobotny nudziarz nie zainteresował jej na dłużej.

Podobało mi sie też jak został przedstawiony związek bohaterów - nie wskazuje jednoznacznie na związek romantyczny, miłość czy też przyjaźń (w dzieciństwie przyjaciele też trzymają się za ręce). Pozostawia pole do interpretacji, jest uniwersalny.