to niestety zwykłe pingwiny. Krótka forma służy im o wiele lepiej, niż pełny metraż.
Ja tam jakoś nigdy nie łapałem tego fenomenu Juliana. To znaczy rozumiem, co parodiuje i tak dalej, ale kompletnie mnie nie śmieszy. Dlatego też jego nieobecność osobiście uważam za zbawienną.
Bardziej Julian bez pingwinow jest niczym. Pingwiny jak smieszyly, smiesza dalej, Julian zawsze robil za miejscowego przygłupa i pojawia sie w scence po napisach i tyle mu wystarczy.