Po kapitalnym serialu oczekiwałem czegoś równie dobrego, a dostałem gniota, o którym najlepiej jest jak najszybciej zapomnieć. Fabuła napisana na kolanie, bez polotu i w oparciu o wszelkie, oklepane już do bólu schematy. Postacie poza pingwinami i Julianem na końcu to jakaś kpina. Dawno nie widziałem tak beznadziejnego czarnego charakteru jak Dave. Wiatr Północy zaś był bezbarwny i irytujący. Tego wilka to bym tak chętnie z buta potraktował... Wielcy agenci, którzy bez swoich zabawek za miliony zielonych nic by nie znaczyli...
Jedyne plusy to świetna oprawa audio-wizualna i oczywiście nasze kochane nieloty :) 3 na szynach, tak z dobrego serca. Smutno mi troszkę, bo myślałem, że inaczej będzie to wyglądało...
Zgadzam się, poza tym film był strasznie przewidywalny. Chyba bym wolał oglądnąć 3 odcinki serialu, których jeszcze nie widziałem (o ile takie są) niż ten film.
Mi się tam Utajniony podobał, szczególnie jak sobie pomyślę, że w oryginale głos podkładał mu Benedict Cumberbatch :). Jeśli oczekiwałeś filmu z ,,drugim dnem", to nie dziwię się, że się zawiodłeś. Pingwiny nie z tych ;). Nie pchają na siłę jakichś morałów. Szczerze mówiąc to takie poważne pingwiny już nie byłyby takie fajne. A tak jest to lekkie i można się dużo pośmiać. Właśnie o to wdg mnie chodzi w pingwinach- żeby się ubawić.