zresztą miałem zamiar tego nie oglądać pomyślałem: fabuła bedzie taka jak to zwyle bywa w filmach o piratache - no i była ale skusiłem się bo wiele milionów wydano.
Jedyne co ratowąło ten to Johny jako komik-pirat ale to tylko w niektórych chwilach, w innych było mało śmiesznie (nie wystarczająco na oskara - scenarusz zawódł a nie sam Johny).
Zastanawia mnie fakt skąd na wyspie wzioł zie ogień, czyżby przemytnicy przemycali oprócz rumu (jak puźniej się okazało bardzo wybuchowego) również zapałki, albo motyw z kotwicą co dziwne lina i kotwoca wytrzymała kilku tyśieczno tonowy statek.
Podsumowanie - przewaga formy nad treścią