Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Pirates of the Caribbean: At World's End
2007
7,7 399 tys. ocen
7,7 10 1 399369
6,3 43 krytyków
Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

...

ocenił(a) film na 6

Powiem tak:

1. Za dużo Jacka na raz. Jeden wystarczyłby w zupełności. W "luku" Davy'ego Jonesa może być ich więcej, bo w końcu Jack jest sam na pustyni, każdy może oszaleć.
2. Po jaką cholerę wprowadzali Sao Fenga skoro prawie od razu go uśmiercili? Był jednym z 9 pirackich lordów, ale mógł mieć większą rolę, skoro tak go reklamowali w zwiastunach i na plakatach, a on w sumie zrobił tylko kapitana z Elizabeth i umarł.
3. Nieładnie pozbyli się gubernatora Swanna i Norringtona. Ojciec Elizabeth rzeczywiście nie miałby już wiele do powiedzenia, ale Norrington? Mógł jeszcze pożyć trochę i odegrać jaką rolę w tej historii.
4. Keith Richards rolę miał fajną i fajnie go ucharakteryzowali, no ale speclajnie się nia ma nad czym zachwycać, bo ile go było w tym filmie? dwie minuty? Chociaż scena z "mamusią" była świetna :)
5. Jack rzeczywiście trochę błaznował, było za mało "mate" i za mało "savvy" i za mało Jacka z pierwszej części, ale można to kłaść na karb pzrebywania w tym całym "luku" Davy'ego Jonesa. Słońce i te sprawy... :> Jednak mimo wszystko Jack jest najlepszy w tym filmie, i gdyby nie on (i Barbossa) to właściwie nie byłoby czego oglądać
6. Podobało mi się, że to Tia Dalma była tą, którą kochał Davy Jones, tylko po co od razu robić z niej boginię? Po piersze Kalipso nie była boginią tylko nimfą, która pzrez 8 lat więziła Odyseusza na wyspie. Uwielbiam mitologię grecką i to mnie raziło. JUż Posejdon lepiej by pasował, ale wplatanie mitologii to fantasy? To już trochę przegięcie. No i na końcu nie wypełniła obietnicy zemsty na 9 pirackich lordach, tylko rozpadła na się na mnóstwo krabików. I koniec wątku.
7. Serce powinien dźgnąć ktoś inny, chociażby ojciec Willa (chociaż Will fajnie wygląda w bandance :P) Trochę mi to nie pasuje, że głupi, naiwny Will, którego Jack ciągle robił w konia (jak chciażby z tym kluczem w dwójce :>) został kapitanem Latającego Holendra. To zupełnie nie pasuje do, jakby na to nie spojrzeć, szlachetnego elfa... Bo dla mnie zawsze Orlando Bloom będzie Legolasem, hehe :) A Elizabeth wolałam jednak jako kobietę, a nie jako króla piratów. Ta jej mowa do piratów, trochę kiczowata, za bardzo braveheartowa jak dla mnie, i niespecjalnie na miejscu.
8. No i to zakończenie - znowu Jack stracił Perłę, i znowu ukradł mu ją Barbossa. Trochę to niesprawiedliwe, w końcu on chciał zawsze odzyskać Perłę, chociaż potem odbiło mu z tą nieśmiertelnością, ale to też zwalam na "luk" Davy'ego Jonesa.
9. Szkoda, że Barbossa odciął Jackowi ten breloczek, łańcuszek, wisiorek czy cokolwiek to było, co Jack miał na bandance, tak fajnie z tym wyglądał... :P tak "Jackowo" :P
10. Jones też umarł trochę bezsensownie. Tak po prostu dźgnęli to serce i koniec. Jakiś piorun mógłby chociaż strzelić, a tu nic.
11. Scena walki na maszcie Holendra w zwaistunie wyglądała na rewelacyną, zwłaszcza z tą muzyką, ale w filmie była za krótka i raczej nie rewelacyjna. Najwyraźniej scenarzyści wyczerpali pomysły na sceny walki po kręcącym się kole w dwójce. Ale i tak najlepsza z tego wszystkiego była walka w kuźni w jedynce z Willem, a potem w jaskini z barbossą.
11. Co się filmowi chwali: Jack i Barbossa razem na Perle, to było chyba najlepsze, jak ciągle się kłócili; ślub podczas walki, ale to dzięki Geoffrey'owi Rush'owi, bo był rewelacyjny w tej scenie :P; kwestie Jacka te ze zwiastunu są genialne i jeszcze parę innych, ale Jack z reguły ma fajne kwestie, chociaż nie tak fajne jak w jedynce,no i rewelacyjna scena o kluczu z dwójki (It's a key. - No, much more better. It's a drawing of a key); scena z "mamusią" :>, i w tym momencie nic więcej nie przychodzi mi do głowy.

Podsumowując: jak to już wielu przede mną pisało: film jest dobry, ale czegoś zabrakło. Moim zadniem, epika filmowa powinna dać sobie na wstrzymanie, popracować trochę nad tym scenariuszem, naprawić to czego zabrakło w dwójce (co się stało z Aną Marią? Nikt nawet słowem nie wspomnął o tym, była i wyparowała, jaklby jej nie było, przynajmniej Will powinien zapytać, co się z nią stało, prawda?) i zrobić dobry film, za rok, dwa, trzy lata, koniec świata jest (podobno) w 2012 roku, zdążyliby do tego czasu nakręcić coś dobrego :] Na tyle dobrego, że niepotrzebne byłony kręcenie 4 części (trylogii :>), co teraz, po namyśle związanym z pisaniem tego komentarza, uważam za całkiem wskazane, żeby naprawić to, co scenarzyści spieprzyli. I żeby Jack odzyskał w końcu swoją Perłę, w końcu o to mu chodzi od samego początku, gdy wygladował w Port Royal.

Chociaż z drugiej strony... Źródło życia? Kóre na tej mapie wygląda zupełnie jak Święty Graal? To już było. I jakoś mi nie pasuje do Jacka, piratów, ani tym bardziej do Karaibów.

A na koniec - colokwiek zrobią i czego nie zrobią twórcy Piratów - jedynki nic nie jest w stanie pobić.